O jednej Wiśniewskiej - Jerzy Jurandot

Jarema Stępowski
O jednej Wiśniewskiej


Jerzy Jurandot

Żyli w pałacu hrabia z hrabiną,
On zwał się Rodryg, ona Francesca,
A w drugiem domu za ich meliną
Mieszkała sobie jedna Wiśniewska.

Niewinne serce miała hrabinia
I takąż duszę, pieską niebieską,
A on był gałgan i straszna świnia
I pitigrilił się z tą Wiśniewską.

Biedna hrabinia łzami płakała,
Z ciągłej żałości wyschła na deskę
I na kolanach męża błagała;
"Odczep się, draniu, od tej Wiśniewskiej".

Próżno chodziła z hrabią na udry,
Na próżno klęła swom dolę pieską,
On ciągle ganiał do tej łachudry
I szeptał czule: "O, ty Wiśniewsko!"

Aż raz hrabinia miecz zdjęła z ściany,
Zmierzyła hrabię okiem królewskiem,
"Siedź tu - powiada - ty w herb drapany,
Dzisiaj nie pójdziesz do tej Wiśniewskiej".


On zaś, będący pod ankoholem,
Czyli - jak mówią - zalany w pestkę,
Wyrżnął hrabinię łbem w antresolę
I dawaj gazu do tej Wiśniewskiej.

Biedna hrabinia padła na dywan,
Cała zalała się krwią niebieską,
A gdy już czuła, że dogorywa,
Rzekła: "Poczekaj, o ty Wiśniewsko!"

Potem się odbył pogrzeb wspaniały,
Hrabia nad grobem poronił łezkę,
Strasznie się martwił przez dzionek cały,
A na noc poszedł do tej Wiśniewskiej.

Wtedy hrabinia z mogiłki wstała,
Wyrwała z trumny sękatą deskę,
Poszła za hrabią, na śmierć go sprała
I rozwaliła łeb tej Wiśniewskiej.

Chociaż lebiegi grzeszyli tyle,
I na nich w końcu też przyszła kreska,
Dziś sobie leżom w jednej mogile
Hrabinia, hrabia i ta Wiśniewska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz