Liberalna ludowizna - Andrzej Brzeski
Liberalna ludowizna
Andrzej Brzeski
Odjechały w dal furmanki
Zamieniły panny wianki
Na gorący, szeleszczący grosz
Sołtys chce być Wicek Witos
Dwurzędowy mieć garnitur
I komputer marki Macintosh
Załóż krawata do waciaka
Józek, kurza twarz
Wszak etekietu to ty chyba znasz
I nie wołaj gromko – ratuj mnie ojczyzno
Niby Jakub Szela, czy Joaśka d’Arc
Bo ojczyzna to jest tera liberalna ludowizna
Czyli mówiąc po naszemu – wolny targ
Nie powołuj się na rany swe i blizny
Na etosu zadrapania, pałki ślad
Bo to wcale nie obchodzi liberalnej ludowizny
Co na stary podkoszulek wdziała frak
Bez roboty po ulicy łażą chłoporobotnicy
I nie ciągnie wcale ich do wsi
Każdy o tym tylko marzy
By w peep-show’le być bramkarzem
Albo wikidajłą w domu gry
Dziś do roboty trza mieć smoking
Józek, kurza twarz
Wszak etekietu to ty chyba znasz
I nie wołaj gromko...
Wczoraj działacz z miasta Łodzi
Ciebie Józek wciąż nachodził
Zabiegając o poparcie twe
Dziś jak lancię ma z szoferem
Wolny działacz, a liberał
I potańczyć chciałby z Unią D.
Trza mieć zielone na salony
Józek, kurza twarz
Wszak etekietu to ty chyba znasz
I nie wołaj gromko...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz