Pralnia - Andrzej Brzeski


Pralnia

Andrzej Brzeski


Uwolnili się z kretesem od romansu z WSS-em
Gabinetu z cichociemnym smutnym panem
Od jedynej słusznej partii i kulawej gospodarki
Równie durnej, lecz odgórnie sterowanej
Lecz wieczorem rozebrani do bielizny
Otłuszczeni, ale bardzo z siebie radzi
Puste oczy wytrzeszczają niewolnicy telewizji
Telewizji, co na pasku ich prowadzi

Uwolnili się na szczęście od kacyków spod Zawiercia
Przywożonych w czarnych teczkach do Warszawy
Od pierwszego sekretarza, co paluszkiem im wygrażał
Od grempliny, wazeliny i MHD
Cóż, że wolnej dochrapali się ojczyzny
Wśród pokracznej, ale własnej demokracji
Wypływają w telekraju kolorowej telewizji
Co podpaski im serwuje do kolacji

Uwolnili się na niby od poczciwej starej bidy
Co dzień miliard czeka ich w telewizorni
Dla każdego wolność złota, kto sprawnego ma pilota
A kto nie ma ten jest z buszu lub z Laponii
Więc wciskają sobie guzik za guzikiem
Uciekając po ekranu sinym niebie
Lecz choć ich kolejny kanał w jeszcze większy wpuści banał
To już nigdy nie uwolnią się od siebie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz