Stefan Każuro - Serenada
Jarosław Abramow-Newerly
Twe imię słodkiej wokalizy
Odkrył Beethoven Ludwik van
Pisząc sonatę dla Elizy
Wiedział, co robi, starszy pan
Za wzorem więc van Beethovena
Ja, Stefan, jego późny wnuk
Na twoją cześć dziś wznoszę pean
Jak z nut, z gorących pragnień
I złud gotowych tu zstąpić w lud
Jak ci nie śpiewać serenady
W tej najchłodniejszej z wszystkich er
Która budując autostrady
Gubi po drodze klucz do serc
Do serca zaś ta sama droga
Wciąż wiedzie przez nieznany busz
My wstąpmy na nią, moja droga
A nuż pokaże nam Anioł Stróż
Wierzchołki wzgórz, tamtych wzgórz
Znajdziemy się w szczęśliwym kraju
Tak dobrze znasz-li ty ten kraj
Gdzie wciąż cytryny dojrzewają
A Adamowi był tam raj
Nieważna raju tego cena
Ważne, by o nim ciągle śnić
A duch wielkiego Beethovena, wierz mi
Podpowie cicho, że ty, tym rajem ty
Jesteś właśnie ty
Elizo z Beethovena, skończyła się ma wena
Więc nie dręcz więcej, tylko przyjdź
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz