Gdy gram - Janusz Kondratowicz


Felicjan Andrzejczak
Gdy gram

Janusz Kondratowicz

To ja, człowiek-ptak, dostrajam dźwięki
Do ludzi wpiętych w tło, odbitych w szkle
To ja, muzyk snu, dotykiem ręki
Odrzucam wszystko to, co w nich złe

Gdy gram, sam jestem sercem serc
Na życie i na śmierć, moje życie
Gdy gram, rozbijam światłem mrok
I mijam gorszy rok jakby lżej

To ja, gwiezdny pył zamieniam w domy
W ulice, które tną śródmiejski zgiełk
To ja, muzyk snu, nie pytam o nic
Tych, co przechodzą na drugi brzeg

Gdy gram, sam jestem sercem serc...

To ja jestem dniem i jestem nocą
Radością zwycięstw i goryczą klęsk
To ja, muzyk snu, pragnący objąć
Tych, których nie stać na luksus łez

Gdy gram, sam jestem sercem serc...

To ja trudzę się, buduję wiarę
Z tych dźwięków, których już tak mało w nas
To ja, muzyk snu, Don Kichot marzeń
Walczący, choćby o łaski garść...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz