Biedny Yorick - Jonasz Kofta


Jonasz Kofta - Biedny Yorick

Z pustego czerepu Yoricka
Jedno niezbicie wynika
Żył sobie błazen królewski
Potem wyciągnął kopyta

Choć umarł, stał się niemową
Zaczął pracować głową
W dwuznacznej roli rekwizyta
La comedia e finita
To wszystko? - Ktoś zapyta

Więc z jakich pozycji się pan drze
Chleb kradnąc dostojnej Kasandrze
W jasną przyszłość podkładając swoje iksy
W smudze spalin wietrząc smród Apokalipsy?

Odpowiadam na to refrenem
Który śpiewał mi dziś biedny Yorick:
Czaszki błaznów przestają być nieme
Kiedy wiatr je na przestrzał nastroi

Taki jest rzeczy porządek
Pamiętaj o tym błaźnie
Zachorujesz na zdrowy rozsądek
Ozdrowiejesz na chorą wyobraźnię
Twoja wyspa się zmieni w przylądek
Swoją rolę odegrasz odważnie
Umierając na zdrowy rozsądek
Zmartwychwstaniesz na chorą wyobraźnię

Więc mówię - zanim nas dopadną
W sekwencjach pędu rozjazdy dróg - nożyc
Nim wyobraźnię ci rozkradną
Przedmioty - możesz dobrze pożyć

Przejezdnie żywot trwoniąc
Już tylko licznik masz za świadka
Coraz ci dalej będzie dłonią
Do smaku i ciężaru jabłka

Zza szyby gładkiej oka trasą
Źrenicę jątrzy suchy głód
Przy szosie znak drogowy czasu
Na bieli znikający punkt

Taki jest rzeczy porządek
Pamiętaj o tym błaźnie
Zachorujesz na zdrowy rozsądek
Ozdrowiejesz na chorą wyobraźnię
Twoja wyspa się zmieni w przylądek
Swoją rolę odegrasz odważnie
Umierając na zdrowy rozsądek
Zmartwychwstaniesz na chorą wyobraźnię

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz