Zbigniew Zamachowski Poprowadź mnie Andrzej Kuryło
Rodzinny mój dom
Z rodzinnych mych stron
Jak żywy w pamięci mej tkwi
Kołatka u drzwi
Królestwo me - strych
Po schodach znów gnam - raz, dwa, trzy
Rodzinny mój dom
Z rodzinnych mych stron
Co drugą noc pięknie się śni
Zamieniam się w słuch
Ten obraz jak duch
Lśni w oczach zasnutych przez łzy
Poprowadź mnie za rękę, proszę
Snu kładką wąziutką przez czas
Dzieciństwo mi przywróć tu choć raz
Poprowadź mnie za rękę, proszę
Nad rzekę, przez łąkę, nad staw
Z kimś bliskim mi z tamtych lat…
Rodzinny mój dom
Z rodzinnych mych stron
Jak żywy w pamięci mej tkwi
Zamieniam się w słuch
Ten obraz jak duch
Lśni w oczach zasnutych przez łzy
Krystyna Tkacz, Teresa Tutinas Jesteśmy młodzi, jesteśmy gniewni Andrzej Kuryło
Jak studiować, to działy ogłoszeń
Jak przepijać, to ostatnie grosze
Jak szlifować, to szorstki trotuar
Jak się witać, to "Vivre jest savoir"
Jak już łowić, to w mętnej gdzieś wodzie
Jeśli płotkę - podrywać na błysk
Jak przeklinać - dosadnie i co dzień
A jak walić - bez żalu i w pysk
Koniec zabawy, koniec komedii
Jesteśmy młodzi, jesteśmy gniewni
Koniec prywatki, koniec sielanki
Dzisiaj ostatni znika romantyk
Koniec i kropka, przewóz lub wóz
Baśka pracuje, znaczy się mózg
Koniec i kropka, przewóz lub wóz
Nas już nie nęci codzienny blues
Jak już kochać, to tylko pieniądze
Jak przysięgać, to krzywo i w sądzie
Jak blefować, to zimno, spokojnie
A jak poszedł, to król i na wojnę
"Jak tam zdrówko?" - to znany jest slogan
Jak już idziesz, to złam sobie kark
Jak już chodzić, to po własnych drogach
A jak grywać, to tylko va banque
Koniec zabawy, koniec komedii
Jesteśmy młodzi, jesteśmy gniewni
Koniec prywatki, koniec sielanki
Dzisiaj ostatni znika romantyk
Koniec i kropka, przewóz lub wóz
Nam dziś się kłania sam monsieur Proust
Koniec i kropka, przewóz lub wóz
Nas już nie nęci codzienny blues
Koniec zabawy, koniec komedii
Dziś inni młodzi, dziś inni gniewni
Gasną już światła, koniec już rewii
Byliśmy młodzi, byliśmy gniewni
Krystyna Tkacz, Teresa Tutinas - Nie pojadę z tobą na wieś Andrzej Kuryło
Nie pojadę z tobą na wieś
Do tych pól, rozstajnych dróg
Które zda się latem krwawią
A to maki albo głóg
Nie pojadę z tobą na wieś
Ani w żadną z leśnych głusz
Nie podpatrzą nas żurawie
Ani cień przydrożnych grusz
Ale nim cię las zagarnie
Nim cię wchłoną łąki
Nim cię w jasyr wezmą armie
Żółtych polnych dzwonków
Nim cię do snu ukołysze
Rzeka na równinie
Powiedz, czy w tej ciszy będzie
Dźwięczeć moje imię...
Nie pojadę z tobą na wieś
Gdzie w opłotkach drzemie czas
Nie zobaczę w dzikim stawie
Naszych odbić twarzą w twarz
Nie pojadę z tobą na wieś
Sam rozumiesz jak to jest
Pocałunek, obce twarze
Jakiś pożegnalny gest
Ale nim cię las zagarnie
Nim cię wchłoną łąki
Nim cię w jasyr wezmą armie
Żółtych polnych dzwonków
Nim cię do snu ukołysze
Rzeka na równinie
Powiedz, czy w tej ciszy będzie
Dźwięczeć moje imię...
Obrazy: Siergiej Tutunow, Renato Muccillo
Stanley Holloway, Kazimierz Kowalski With a Little Bit of Luck - Jeden szczęścia łut Antoni Marianowicz, Janusz Minkiewicz
Pan Bozia dał nam ręce jak z żelaza
I każdy z nas ma nimi robić coś
Pan Bozia dał nam ręce jak z żelaza, lecz
Starczy jeden szczęścia łut
Starczy jeden szczęścia łut
By pracował za nas inny ktoś
Jeden szczęścia łut, mały szczęścia łut
Jeden mały szczęścia łut, by za nas ktoś
Pan Bozia dał nam sznapsa na pokusę
Byśmy się strzec go mieli cały czas
Pan Bozia dał nam sznapsa na pokusę, lecz
Starczy jeden szczęścia łut
Starczy mały szczęścia łut
By pokusa znikła wewnątrz nas
Jeden szczęścia łut, mały szczęścia łut
Jeden mały szczęścia łut, by wlać się w kij
Przeważnie człowiek na czczo chodzi
Lecz starczy jeden szczęścia łut, by wlać się w kij
Kobiety są, ażeby je poślubić
I wiecznie już się czołgać im do stóp.
Kobiety są, ażeby je poślubić, lecz
Starczy jeden szczęścia łut
Starczy mały szczęścia łut
By je zdobyć wpierw i po co ślub
Jeden szczęścia łut, mały szczęścia łut
Jeden mały szczęścia łut i po co ślub
Starczy szczęścia łut, starczy szczęścia łut
By je zdobyć wpierw i po co ślub
Pan Bozia dał rozlicznych nam przyjaciół
Co strzegą nas i szczęście chcą nam dać
Pan Bozia dał rozlicznych nam przyjaciół, lecz
Starczy jeden szczęścia łut,
Starczy mały szczęścia łut
By przestali wreszcie o nas dbać
Jeden szczęścia łut, mały szczęścia łut
Przez ten jeden szczęścia łut przestaną dbać
O nasze szczęście dbają, ale
Przez jeden szczęścia łut przestaną o nas dbać
To straszny grzech mieć babkę gdzieś na boku
I martwić żonę, co dba o twój wikt
To straszny grzech mieć babkę gdzieś na boku, lecz
Starczy jeden szczęścia łut,
Starczy mały szczęścia łut
By się nie dowiedział o tym nikt
Jeden szczęścia łut, mały szczęścia łut
Jeden mały szczęścia łut i nie wie nikt
Starczy szczęścia łut, starczy szczęścia łut
By się nie dowiedział o tym nikt My Fair Lady - 1964
Fred Buscaglione - Il Dritto Di Chicago Wiesław Gołas - Sugar Bing z Chicago Hanna Dobrowolska
Nazywają mnie w Chicago Sugar Bing
Właśnie wczoraj wypuścili mnie z Sing Sing
Mym ojcem chrzestnym i patronem był niejaki Al Capone
A zamiast mleka mi dawano whisky i gin
Jestem słodki Bing z Chicago, Sugar Bing
Nigdy nie był mi za mocny żaden drink
I zaraz skok wspaniałym stylem - bank, trzy sklepy i jubiler
Od mych kul na ziemię spadał kurz i tynk
Chicago całe dość już ma go
Każdy wie w Chicago, kim jest Sugar Bing
W Chicago nie ciesz się odwagą
Bo tu każdy zna go – słodki Sugar Bing
Jestem słodki Bing z Chicago, Sugar Bing
Znany w mieście, jeszcze lepiej tam w Sing Sing
Gdy dziewczyny mnie zobaczą nawet z piętra do mnie skaczą
No bo Sugar ma swój fason, czar i wdzięk
W pewnym barze jakiś glina związać chciał mnie
No i wyszedł na tym chyba dosyć marnie
Bilardowy stół złapałem i na łeb mu wpakowałem
I wyglądał dosyć głupio z tym bilardem
Kiedy czasem większą forsę z banku biorę
Wtedy zaraz na lunch idę z senatorem
Do mych ramion wnet się garną Pola Negri z Gretą Garbo
U Rothschilda garden party mam wieczorem
Chicago, Chicago
Z Chicago Sugar Bing
Teraz wiecie już, kim jest ten Sugar Bing
Wszystkim znany król Chicago – God save the king
Czapki zdjąć, pochylcie głowy, oto strzelec wyborowy
Jestem słodki król Chicago, Sugar Bing
Jestem słodki Bing z Chicago, Sugar Bing
Karol Hanusz Czy pani ma w niedzielę czas Andrzej Włast
Przez cały tydzień nie mam czasu, by
Chwytać w sieć piękną płeć
Protesty, Lourse, podatki, humor zły
W takie dni pieszczą się kpy
Lecz, gdy w sobotę wieczór jestem sam
Mam propozycję dla samotnych dam
Czy pani ma w niedzielę czas
O piątej po południu?
Ja mam dla ciebie coś w sam raz
Czy w lipcu, czy też w grudniu
Przyjdź do mnie na herbatkę i
Zamknąwszy drzwi daj usta mi
Czy pani ma w niedzielę czas
O piątej po południu
Czy w kinie jestem, czy tramwajem mknę
Szukam dam tu i tam
Czy wesół jestem, czy ze smutku schnę
Nigdy nie czuję się źle
Bo chociaż mi odmówi dziewcząt sto
Coś zawsze znajdę, by powiedzieć to
Czy pani ma w niedzielę czas…
Tak pytam panie od dziesięciu lat
Ale cóż - ani rusz
W niedzielę po południu akurat
Z każdą już Inny ktoś wpadł
Nareszcie jedna dała zgody znak
I cichuteńko zaśpiewała tak
Ja właśnie mam dla pana czas
O piątej po południu
I coś dla ciebie mam w sam raz
Czy w lipcu, czy też w grudniu
Przyjdź do mnie na herbatkę i
Zamknąwszy drzwi daj usta mi
Aż wreszcie poniedziałek nas
Rozłączy po południu
Entuzjastą jest w teatrze
Mój przyjaciel Stach
Na operze tonie on we łzach
Lecz gdy girls mu tańczy krąg
Bawi się jak mały bąk
I powtarza nie żałując rąk
Brawo! Bis! Brawo! Bis!
To pyszne, to mi się podoba
To ma zacięcie, grację, wdzięk
Robota dobra, ot, w tym sęk
Brawo! Bis! Brawo! Bis!
Całuję was w policzki oba
W tym jest dowcipu masa
To kawał pierwsza klasa
Więc wołam brawo, brawo! Bis!
Raz do domu wraca w nocy
Stach, przyjaciel mój
A tu go okrada jakiś zbój
Chce dać nura, ale Stach
Woła: bracie porzuć strach
Nie zatrzymam cię, bo znasz swój fach...
Same kłopoty – nic więcej –
przez niego miałam, więc dziś
chcę oddać go w dobre ręce,
i jedna mnie dręczy myśl:
Sprzedam cię
na targu w poście,
sprzedam cię
za grosze dwa,
za skowronka, za szkiełko, za pościel,
sprzedam cię,
skończona gra!
Sprzedam cię
za to, żeś kłamał,
sprzedam cię
za grzechów sto,
zostań z byle kim,
rozpłyń się jak dym,
sprzedam cię,
gdy zechce kto.
Jeden Bóg to wie,
jak mi było śle,
sprzedam cię
albo
pokochaj mnie.
On, jeśli dawał mi róże,
to mocno kłuły, do krwi,
mówiłam: „Zostań na dłużej”.
On tylko śmiał się... Ech, ty:
Sprzedam cię
na targu w poście,
sprzedam cię
za grosze dwa,
za skowronka, za szkiełko
sprzedam cię,
skończona gra.
Sprzedam cię
za moje noce,
sprzedam cię
za moje dni,
zostań z byle kim,
rozpłyń się jak dym,
sprzedam cię
za tamte łzy.
Jeden Bóg to wie,
jak mi było źle,
sprzedam cię
albo – pokochaj mnie.
Maluchy, co piszą "Ala ma kota"
Dopiero dziś pierwszy raz
Grają w zielone, słońce czy słota
Wciąż mają na to czas...
Zielone, zielone, zielone
Bawimy się w zielone
W pociągu, w ogrodzie, w salonie
Bawimy się w zielone
Raz zagubione, nieznalezione
I już przegrałeś w zielone
Są chłopcy, co mają oczy zielone
I czarne jak węgiel brwi
Patrzą dziewczyny jak urzeczone
Po nocach im się śni...
Zielone, zielone, zielone
Bawimy się w zielone
W pociągu, w ogrodzie, w salonie
Bawimy się w zielone
Raz przegapione, niewybaczone
I znów przegrałeś w zielone
Są ludzie, co grają w karty na forsę
Na stole zielony blat
Mają przygody złe i najgorsze
I nie pomoże brat
Zielone, zielone, zielone
Bawimy się w zielone
W pociągu, w ogrodzie, w salonie
Bawimy się w zielone
Raz przegapione, nieznalezione
I już przegrałeś w zielone
Był taki, co lubił życie szalone
I życie hulało z nim
Szumi już nad nim drzewo zielone
Nie było więcej sił...
Zielone, zielone, zielone
Bawimy się w zielone
W niedzielę, od święta, na co dzień
Bawimy się w zielone
Raz przegapione, nieznalezione
I znów ktoś przegrał w zielone
Anna Seniuk Ballada o dwóch miastach - Два города Jewgienij Jewtuszenko - Agnieszka Osiecka
A jedno z tych miast nazywa się TAK
A drugie z tych miast nazywa się NIE
A ja między nimi jak pociąg we mgle
Mam nerwy napięte i serce jak wrak
Wciąż między miastami - tym NIE i tym TAK
W mieście NIE - wszystko martwe i wystraszone
Niczym gabinet wysłany troską
W mieście NIE - ściany z fałszu, z biedy balkony
Posadzki żółcią bielone, nie z wosku
Przedmiot tam każdy w sobie się chowa
I podejrzliwie patrzą portrety
Śmieszny, kto czeka dobrego słowa
Lub kwiatka albo miłej kobiety
Tam tylko słychać stuk maszyn we śnie
Jak piszą przez kalkę: "Nie, nie, nie, nie"
A kiedy na dobre zapadnie już mrok
To balet przywidzeń oglądasz co krok
I tylko ten stukot, stuk maszyn we śnie
Jak piszą przez kalkę: "Nie, nie, nie, nie"
I stawaj na głowie, i grzeb się po dnie
O bilet niełatwo, by zwiać z miasta NIE
W mieście TAK życie płynie podobnie do pieśni
To miasto otwarte, jak gniazdo, dla gości
Dziewczyna bez wstydu podaje ci piersi
I szepce na ucho: "Nieważne, no coś ty..."
I gwiazda z obłoków zagląda ci w oczy
I gdy tylko zechcesz, do rąk twych zeskoczy
I dokąd sam zechcesz, popłyniesz wnet, głupcze
Na statku, wielbłądzie, pociągiem, na kutrze
I woda w źródełku, i potok, i mak
Powtarza ci do snu: "Tak, tak, tak, tak, tak, tak, tak, tak...
Tak, tylko, po prawdzie, to nudne jest czasem
Tak za nic, po prostu, mieć pieśń i kiełbasę
Więc wiercisz się, kręcisz, czegoś ci brak
W tym mieście rozkosznym, w tej dziurze, w tym TAK
Gdzie woda w źródełku i potok, i mak
Powtarza ci do snu: "Tak, tak, tak, tak"
Więc póki sił starcza i póki się tlę
To pętać się będę od TAK aż do NIE
I chociaż mi serce łomoce jak wrak
Zostanę w tej drodze od NIE aż do TAK
Pectus - Basia Kurdej-Szatan Finał Wojciech Młynarski
Gdy kto zapyta – po co to, po co❓
Te piosenki – po co to, po co❓
Te panienki – po co to, po co❓
Gdy kto zapyta – po co to, po co❓
Ci gwiazdorzy – po co to, po co❓
Ci autorzy – po co to, po co❓
Ci autorzy pocą się nocą❓
My odpowiemy – po to te, po to
Te piosenki – po to te, po to
Te panienki – po to te, po to, by
Ten kto nas lubi mógł z ochotą spędzić czas❗
Gdy kto zapyta – po co te, po co❓
Te desery – po co te, po co❓
Jupitery – po co te, po co❓
Gdy kto zapyta – po co te, po co❓
Te kreacje – po co te, po co❓
Dekoracje – po co te, po co❓
Się złocą❓
Po co to, po co…❓❓❓❓
My odpowiemy - po to te, po to
Wszystkie po to, po to, po to te
Chociaż plotą, wszystko to po to, by
Ten kto nas lubi zechciał znowu spotkać nas❗
A my zrobimy wszystko znów po to
Damy z siebie wszystko znów po to
By, chociaż plotą, wszystko to po to, by
By z ochotą znowu z nami bawić się❗
Pectus - Małgorzata Ostrowska Horoskop Wojciech Młynarski
A może wśród gwiazd Zodiaku
Gdzieś na srebrnym szlaku
Któryś ze znaków da szczęście mi
Jesienią, zimą, wiosną
Studiuję swój horoskop
Ot niby tylko żartami tak
A przecież trwożny zmykam
Gdy ktoś ma znak Wodnika
Bo w tym tygodniu to zły znak
Jesienią, zimą, wiosną
Studiuję swój horoskop
Szukam nadziei co siedem dni
Jak długo w oknie stać mam samotnie
Co mi tam znaki, gwiazd srebrny kurz
A może wśród gwiazd Zodiaku
Gdzieś na srebrnym szlaku
Któryś ze znaków da szczęście mi
Przyjdź choć spod ciemnej gwiazdy
W śmiech zamień dzień mój każdy
Niech horoskopów nie czytam już
Jesienią, zimą, wiosną
Studiuję swój horoskop
Ot niby tylko żartami tak
A przecież trwożna zmykam
Gdy ktoś ma znak Wodnika
Bo w tym tygodniu to zły znak
Jesienią, zimą, wiosną
Studiuję swój horoskop
Szukam nadziei co siedem dni
Jak długo w oknie stać mam samotnie
Co mi tam znaki, gwiazd srebrny kurz…
Fot. Pectus, Małgorzata Ostrowska