Szkoła tańców salonowych - Andrzej Kondratiuk


Iga Cembrzyńska
Szkoła tańców salonowych


Andrzej Kondratiuk

To jest szkoła tańców salonowych
Tańców figurowych na cztery pas
Dwa kroki na prawo, dwa kroki na lewo
Jeden w przód, do tyłu dwa

Proszę panów, proszę się nie tłoczyć
Dla każdego starczy dam
To jest towar nie deficytowy
Nikt nie będzie dzisiaj sam

Drogie panie, cierpliwości
Jeszcze chwilka, może dwie
Każda będzie miała wzięcie
Kandydaci znajdą się

To jest szkoła tańców salonowych
Tańców figurowych na cztery pas
Dwa kroki na prawo, dwa kroki na lewo
Jeden w przód, do tyłu dwa

Dżentelmeni zapraszają damy
Ukłon, no i w rączkę cmok
Niepotrzebne ceregiele
Byleby utrzymać krok

W tańcu ważne są dobre maniery
Ważna elegancja, ważny dryg
Rączka, rączka, nóżka, nóżka
Brzuszek i banknotów plik

Proszę pana, proszę się nie ślinić
Gubi pan w ten sposób wdzięk
Ryjek dobry jest u świni
Wzbudza pan w kobietach lęk

To jest szkoła tańców salonowych
Tańców figurowych na cztery pas
Dwa kroki na prawo, dwa kroki na lewo
Jeden w przód, do tyłu dwa

Proszę pani, tak nie można
Niesolidna firma to
Ten pan sam swój portfel odda
Nie przed faktem, tylko po

Panie, czemu pan tak podskakuje
To się może skończyć źle
Nóżkę panu ktoś podstawi
Szkodzi sobie pan, nie mnie

To jest szkoła tańców salonowych
Tańców figurowych na cztery pas
Dwa kroki na prawo, dwa kroki na lewo
Jeden w przód, do tyłu dwa

Proszę pani, uścisk w ścisku
Też granice swoje ma
Pani dusi cudzoziemca
Polityczna to jest gra

Panie, panie, pan się chwieje
Pan przesadził, pan ma dość
Cała sala już się śmieje
Zmieni pana inny gość

To jest szkoła tańców salonowych
Tańców figurowych na cztery pas
Dwa kroki na prawo, dwa kroki na lewo
Jeden w przód, do tyłu dwa

Pamiętajmy, och, przyjaciele
Kto przed tańcem wzbrania się
Trzeba mu obiecać fancik
A zatańczy, co się chce

Wszystkie pary tańczą na paluszkach
Tak jak inni, orkiestra gra
Pluć nie trzeba na orkiestrę
Ona swoje nuty zna

Gdy się ktoś poślizgnął w tańcu
Na podłodze leży gość
Można troszkę gościa skopać
Żeby miał, padalec, dość

Ludzie, ludzie, och, to nieładnie
Leżącego kopać, bić
W tańcu można fiknąć kozła
Dajcie człowiekowi żyć

Co jest twoje, to jest moje
Odbijany taniec to
Tańczy stary, tańczy młody
Kto nie tańczy - nie ma go

Juarez Machado






Jutro odpłynę białym okrętem - Andrzej Kondratiuk


Iga Cembrzyńska
Jutro odpłynę białym okrętem


Andrzej Kondratiuk

Jutro odpłynę białym okrętem
Jutro założę białą sukienkę
Jutro rozplotę białe warkocze
Jutro jabłoń kwitnącą przeskoczę

Jutro w jaskółkę się przemienię
Porzucę na zawsze zieloną ziemię
Gwiazdą zostanę na wieczornym niebie
I będę mrugać, i będę mrugać
Do ciebie, do ciebie

Obraz: Christian Schloe

Intymny świat - Ryszard Wojtyłło


Iga Cembrzyńska
Intymny świat


Ryszard Wojtyłło

Ludzie mają dziwne marzenia
Dziwne troski, życzenia dziwne
Ponoć mają serca z kamienia
Zimne nosy i ręce zimne

Bardzo często głowy nie mają
W zamian długie i cięte języki
Uszy w ścianach, w oczach ogniki
Swoje nerwy na wodzy trzymają

A ja mam swój intymny mały świat
Hen za morzem smutków, za górami marzeń tam
Wiedzie doń zagubionych ścieżek ślad
Senne półksiężyce mogą wskazać drogę wam

Idę więc z mojego świata do was tu
Niosę wam z mojego świata barwę kwiatów
Bo ja mam swój intymny mały świat
Senne półksiężyce mogą wskazać drogę wam

Dziwni ludzie mają wspomnienia
Noszą płaszcze strachem podszyte
Marne grosze gubią w kieszeniach
Zakrywają karty odkryte

Lubią grywać w kości niezgody
Palić mosty, stawać na głowie
Winem wznosić toast na zdrowie
Chwytać się brzytwy i mieć powody...

Obrazy: Vladimir Olenberg

Szczęście, gdzie ty jesteś - Jan Himilsbach


Iga Cembrzyńska
Szczęście, gdzie ty jesteś


Jan Himilsbach

A w szulerni jak w świątyni
Zapach cygar - dym kadzidła
Perskie oczy na zielonym suknie
Jak relikwie i zbawienie
Drżące ręce, drżące serce
A przy sercu stal i kula

Szczęście moje, szczęście
Gdzie ty jesteś
Perskie oczy na zielonym suknie
I nadzieja

Zimny zaułek, głuchy zaułek
Czapka gore - szampan
U kelnerki czarnobrewki
Karmin ust to piołun
Drżące ręce, drżące serce
A przy sercu stal

Szczęście moje, szczęście
Gdzieżeś się podziało
Szczęście moje, szczęście
Gdzie ty jesteś

Zimny zaułek, głuchy zaułek
A w szulerni jak w świątyni
Pod sufitem dym kadzidła
U kelnerki czarnobrewki
Karmin ust to smak piołunu
Perskie oczy na zielonym suknie
Jak relikwie i zbawienie

Zimny zaułek, ślepy zaułek
Szczęście moje, szczęście
Czyżbyś mnie już opuściło
Są atuty i nadzieja
Perskie oko w ręku

Szczęście moje, szczęście
Gdzie ty jesteś

Obrazy: Fabian Perez

Peruwianka - Stanisław Ratold


Ingrid Caven - Die Peruanerin
Iga Cembrzyńska - Peruwianka

Stanisław Ratold


Znasz ten cudny kraj
Słoneczne życie w nim, to raj
Kraj ten nęci nas
On słynie z dziewcząt pełnych kras
To Peru, Peru kraj, tam życie istny raj
Tam egzotyczna miłość wre
Tam Peruwianek czar rozpala we krwi żar
Tam słyszysz wszędzie piosnkę tę

Och, jam Peruwianka jest
Posiadam swój królewski
Pełen wzgardy dumny gest
Och, ja umiem bawić się
Gdy krew wzburzona winem
W młodym ciele kipi, wre
Och, ja umiem kochać też
Więc, cudzoziemcze
Dzikiej mej miłości strzeż się, strzeż
Spróbuj tylko zdradzić mnie
A zemsty mej nie ujdziesz, nie
Nie ujdziesz, nie

W Peru jedna z dziew
Wzburzyła w cudzoziemcze krew
On był możny pan
Zaprosił ją w two step’a tan
W two step’ie rośnie szał
Gdy ją w ramionach miał
Rzekł cicho, dziewczę, kocham cię
Tyś jest jak wonny kwiat
Pójdź ze mną razem w świat
Ja z tobą iść przez życie chcę

Ach, tyś Peruwianka jest
Posiadasz swój królewski
Pełen wzgardy dumny gest
Ach, ty umiesz bawić się
Gdy krew wzburzona winem
W młodym ciele kipi wre
Ach, ty będziesz kochać mnie
Ja stworzę tobie życie
Wymarzone, jak we śnie
Tańczmy teraz ile sił
Two step’a tan
Wlał ognia żar do naszych żył

Zwykły koniec złud
On spotkał inny świata cud
Róże ust jej drżą
A oczy dziwnym blaskiem lśnią
Nim powiesz mi, adieu
Two step’a tańczyć chcę
Więc on w ramiona bierze ją
Zrobili kroków trzy
Już w plecach jego tkwi
Morderczy sztylet, aż po trzon

Och, jam Peruwianka jest
Posiadam swój królewski
Pełen wzgardy, dumny gest
Och, chcę szaleć, bawić się
Choć z oczu płyną łzy
A w sercu jad rozpaczy wre
Usta twoje zimne już
Nie dotkną nigdy
Żadnych innych ust pąsowych róż
Niecnie ty zdradziłeś mnie
Więc zemsty mej nie uszłeś, nie
Nie uszłeś, nie

Każdy as bierze raz - Maria Czubaszek

Julia Wladkowska
Ewa Bem - Każdy as bierze raz

Maria Czubaszek

Chcesz dać mi dzisiaj niemal wszystko
M-4, fiata i nazwisko swe, choć tak cenisz je
Chcesz dać mi siebie, chcesz dać szczęście
Codziennie siedem róż lub więcej jeszcze
A ja myślę, że

Łatwo dać, lecz trudno wziąć
Nieraz bywa, że brać nie warto
Znacznie milej dawać jest, mieć szeroki gest
Łatwo dać, lecz trudno wziąć
W życiu nieraz bywa jak w kartach
A chyba wiesz, że w tej grze
Każdy as bierze raz, tylko raz

Niczego wziąć od ciebie nie chcę
Nie dawaj nigdy już mi więcej nic
Przestań z tym od dziś
A gdy już musisz coś dać mi jednak
To bardzo proszę cię o jedno tylko
Byś dał spokój mi

Łatwo dać, lecz trudno wziąć
Wiem to, odkąd dałeś mi spokój
To tak łatwo, łatwo przyszło ci, jakby nigdy nic
Łatwo dać, lecz trudno wziąć
Dałeś za wygraną za szybko
Nie wezmę jej, bo w tej grze
Każdy as bierze raz, tylko raz

Bądź mężczyzną - Maria Czubaszek


Ewa Bem - Bądź mężczyzną

Maria Czubaszek

Dlaczego z ciebie taki straszny tchórz
Odwagi brak ci, żeby rzucić mnie
Że masz mnie dość, boisz się przyznać
No powiedz sam, czy postępuje tak mężczyzna

Raz chociaż bądź mężczyzną i mnie rzuć
Walizki spakuj, w radio taxi wsiądź
Do innej się przeprowadź - raz, dwa trzy
Bo chyba przyznasz, że tak mężczyzna zrobiłby

Dlaczego z ciebie taki straszny tchórz
Odwagi brak ci, żeby rzucić ją
Że masz jej dość, boisz się przyznać
No powiedz sam, czy postępuje tak mężczyzna...

Obraz: Eugenio Paxelly

Tylko dni - Maria Czubaszek

Maia Ramishvili
Ewa Bem - Tylko dni

Maria Czubaszek

Rok, jeszcze rok przed ślubem
Dni bez ciebie były długie
I za długa była noc, noc bez ciebie
A ten dzień przed ślubem
Najdłuższy chyba był
Najdłuższy z wszystkich dni

Rok, jeszcze rok po ślubie
Z tobą dni nie były długie
I za krótka była noc, noc przy tobie
Dzień po ślubie
To był najkrótszy z wszystkich dni

Dziś, jutro i pojutrze
Nasze dni są coraz dłuższe
Coraz bardziej dłużą się już dni nasze
Ale nie wiem stale
My się zmieniamy, czy dni
Ja nie zmieniłam się nic, ty zresztą także
My się nie zmieniamy, nie to nie my, lecz dni

Rycz mała rycz - Maria Czubaszek

VOX - Rycz, mała, rycz

Maria Czubaszek

Skąd pomysł twój, że to właśnie ja
Jestem inny niż ci, których znasz
Przysięgam, że jestem taki sam
I nic więcej ci nie mogę dać

Mam ten sam styl i mam ten sam luz
I jak inni nie mam forsy, wiesz
Nic nie dam ci więcej od nich prócz
Prócz do łez powodów więcej, więc

Rycz, mała, rycz
Płacz maleńka, płacz
Masz to u mnie od dziś

Skąd pomysł mój, że to właśnie plus
Że wypłakać przy nim możesz się
Czerwony nos, rozmazany tusz
Masz to u mnie, a u innych nie

Rycz, mała, rycz, płacz, maleńka, płacz
Gdy dziś innym szkoda twoich łez
Mnie nie jest żal, mnie jest na to stać
Więc gdy masz ochotę, jeśli chcesz

Siboney - Maria Czubaszek


Ewa Kuklińska - Siboney - Connie Francis

Maria Czubaszek

Siboney
Go wołali
Bo on stale
Śpiewał to
Był OK
Lecz nas nękał
Tą piosenką
W dzień i w noc

Litość miej
Tłumaczyłam
Już płytę byś zmienić mógł
A on swoje znów:

Siboney
W dzień i w nocy
Nie miał dosyć

Rumby tej

Płytę zmień
To nie hit
To już bzik
Co mnie dręczy
Jak zły sen
Refren ten
Już mi zbrzydł
Teraz innych płyt
Słuchać chcę

Siboney
To nie hit
To już bzik
Co mnie dręczy
Jak zły sen
Płytę zmień
Bo ten rytm
Dawno wszystkim zbrzydł
Litość miej
Są piosenki
Inne, piękne
Wybrać chciej:

C'est si bon
Formidable
Oczy czarne
Babylon
Tea for Two
Chattanooga
Cicha woda
Only You

Summertime
Everybody Love Somebody
Na rzece Kwai
Strangers In the Night
Boney M.
I Love Paris
Dwie gitary
Rien de rien

No i co
No i pstro
O to szło
Że piosenki inne są
Wybierz swą
Potem z nią
Do pociągu wsiądź
Jedź gdzie bądź

Bo są dni
Kiedy mży
W takie dni
Nie układa nam się nic
Zwłaszcza, gdy
Co tu kryć
Kolorowo żyć
Trzeba dziś
A wariatka stale tańczy
Siboney

Tico - Tico - Maria Czubaszek

Ewa Kuklińska - Tico-tico - Andrews Sisters

Maria Czubaszek

Dokładnie nie wie nikt, co znaczy tico- tic
Wiadomo tylko, że przed laty to był hit
Z głośników, z radia, z płyt
Tej rumby płynął rytm
Głośny jak big-band
A do rymu jak ?

Lecz głośny tico-tic
Zagłuszył wnet bigbit
I modnej kiedyś rumby rytm
Nam nagle zbrzydł
Powoli jakby cichł
Aż wreszcie całkiem znikł
I już od dawna nikt nie słyszał tico-tic

I oto nagle tego lata w Portoryko
Wróciło do mnie jak bumerang tico-tico
Zabrzmiało trochę jak zgrzyt
Nie ucieszyłam się zbyt
Trąciło myszką, jakby było już nie to

Kto dziś upaja taką jeszcze się muzyką
Mały gigolo, albo może Blady Niko
Z Vitti Moniką plażą dziką
Idąc rozmawiałam tak
Tańcując sobie w Portoryko
W rumby takt

Wnet mnie ogarnął wstyd
Pojęłam błąd swój w mig
Bo to nie było wcale żadne tico-tic
To tylko jakiś typ oczami łyp, łyp, łyp
A ja za tico-tico wzięłam jego tik

Powiedział, smiling keep
Możesz mi mówić Dick
I patrząc na mnie
Zrobił okiem łyp, łyp, łyp
Choć to był tylko tik
Mnie serce pik, pik, pik
I już wiedziałam
Że nas czeka spotkań cykl

Jak kiedyś tica-tic rumbą urzekał rytm
Tak tego lata mnie urzekał tylko tik
Dick okiem łypać zwykł
Nasz romans jak kwiat kwitł
Uczucie rosło, jak po deszczu rośnie grzyb

To był po prostu bzik, Dick słodszy był od fig
A czasem znowu on zimniejszy był od ryb
Tak minął miesiąc, sic
I tydzień, czyli mig
Gdy Dick popełnił wielki błąd
Inaczej byk

Bo oto nagle w środku lata w Portoryko
Dick przyszedł do mnie, tak jak co dzień
Lecz bez tiku
To było całkiem jak zgrzyt
Nie ucieszyłam się zbyt
Nie podobało bardzo mi się to

Bez swego tiku Dick już przestał być tym Dickiem
Małym gigolem, albo nawet Bladym Nikiem
Z Vitti Moniką plażą dziką
Idąc rozmawiałam tak
Tańcując sobie w Portoryko
W rumby takt

Lecz potem przyszedł wstyd
Pojęłam błąd swój w mig
Typ, który przyszedł do mnie
Nie był to mój Dick
Miał tylko jego szyk
I do tych rzeczy dryg
Ach, gdyby jeszcze miał ten Dick
Swój śmieszny tik

Powiedział, smiling keep
Możesz mi mówić Wik
Bo mam na imię Wiktor
A ja na to w ryk
Bo zrozumiałam w mig
Że Dick mój z tikiem znikl
Że jego miejsce w moim życiu
Zajmie Wik

I zrozumiałam w mig, że jakiś nowy Wik
Przyjść musi zamiast rumby tico-tic

Mały drink - Jacek Bukowski

Irena Santor - Mały drink

Jacek Bukowski

O tak, jeden mały drink
To nie zaszkodzi mi
Gdy sen puka znów do drzwi
A za nim dobra noc
To miła chwila na lot motyla w dal
Bez żadnych ostrych fal
Gdzie czeka nas tyle zdarzeń i barw

O tak, jeden mały drink
Bo pora zamknąć dzień
A on, jak to zdarza się
Nie całkiem bajką był
To miła chwila na lot motyla w dal
Bez żadnych ostrych fal
Gdzie czeka nas tyle zdarzeń i barw

Świat i ja
To muzyka, co w harmonii trwa
Ja i świat pomimo dat
Świat i ja
To na pewno żadna smutku mgła
Ja i świat
To przygoda w drodze do gwiazd
I nie liczmy już lat

O tak, jeden mały drink
Z umiarem, nie do dna
Gdy wciąż pada ciepły deszcz
I swą balladę gra
To miła chwila na lot motyla w dal
Bez żadnych ostrych fal
Gdzie czeka nas tyle zdarzeń i barw

Świat i ja
To muzyka, co w harmonii trwa
Ja i świat pomimo dat
Świat i ja
To na pewno żadna smutku mgła
Ja i świat pomimo dat

Obrazy: Fulvio De Martinis

Zamyślenia - Jacek Bukowski

Mstislav Pavlov

Irena Santor - Zamyślenia

Jacek Bukowski

Przybywa dat, przemija świat
Ale wciąż marzenia nam podają dłoń
Choć kłócą się światło i cień
Warto żyć, dopóki jeszcze tańczą sny

Jest tyle nut, które jeszcze śpiewać chcą jak ptak
Jest tyle słów, które jeszcze mają blask
Raz na tak, raz na nie - tak nam życie mknie
I nie zawsze musi być OK

Zamyślenia nie muszą czarno-białe być
Jeszcze nieraz wyjdziemy z minorowej mgły
Zamyślenia nie muszą nas prowadzić w cień
Gdzie jest mrok i lęk

Choć czasem coś było nie tak
Jednak wciąż nadzieja białe skrzydła ma
Choć bywa czas ponurych burz
Jednak znów powraca jasnej tęczy łuk

Jest tyle nut, które jeszcze śpiewać chcą jak ptak
Jest tyle słów, które jeszcze mają blask
Raz na nie, raz na tak - tyle barw życie ma
I nie zawsze dobrze wiesz, w co grasz

Zamyślenia nie muszą czarno-białe być
Jeszcze nieraz wyjdziemy z minorowej mgły
Zamyślenia nie muszą nas prowadzić w cień
Gdzie jest mrok i lęk

Zamyślenia nie muszą czarno-białe być
Jeszcze nieraz wyjdziemy z minorowej mgły
Jeszcze nieraz uśmiechem nas powita dzień
Uwierz mi, bo wiem

Trzy pejzaże ze snu - Anna Borowa


Irena Santor i Jerzy Wasowski
Trzy pejzaże ze snu

Anna Borowa

Pod nieboskłonem pionowym
Błękitne i fioletowe
Pole łubinu van Gogha
Zapachem kwiatów umyka
Rój wirujących płomyków
A fiolet zmienia się w kobalt

Ten dziwny pejzaż letni
Snuliśmy pełni nadziei
Tak niskim szliśmy lotem
Że stopy czuły chłód ziemi
To było piękne i proste
Lecz pejzaż nagle się zmienił

Nad głową czarne konary
Syczące sykiem węży
Stwory ohydnie splątane
W strasznej malignie secesji
Nagle nas osaczyły
Gałęzi szpony i macki
Staliśmy porażeni
Po twarzach biły nas ptaki
Ślepe jak nietoperze
A pejzaż nie chciał się zmienić

Wtedy z kieszeni wyjęłam
Moneta czy też Sisleya
Pocztówkę z pustym pejzażem
Krzyknęłam stłumionym szeptem
Niechaj się stanie ta przestrzeń
Ta cisza niech się wymaże

A potem, siłą woli
Przez zaciśnięte powieki
Chowaliśmy ten pejzaż
Tacy spokoju spragnieni
Cierpliwą była nadzieja
Lecz pejzaż nie mógł się zmienić

Vincent van Gogh









Claude Monet







Alfred Sisley