Bądź zdrów, mój mały gigolo - Marian Hemar


Barbara Rylska
Bądź zdrów, mój mały Gigolo


Marian Hemar

Przez całą noc tańczyłeś tylko ze mną
Przyciskał nas do siebie ludzi tłok
I gdy twój wzrok pochylał się nade mną
Widziałeś sam jak mi się myli krok
Tańczyłeś ze mną tyle ślicznych tang
Mój dobry mąż zatopił się w rozmowie
Mój dobry mąż prowadzi duży bank
Nie tańczy ze mną, ma tyle spraw na głowie

Bądź zdrów, mój mały gigolo
To może lepiej tak, a może źle
Bądź zdrów, mój mały gigolo
Myślałeś, że nie czuję jak przyciskasz mnie
Mój dobry mąż był tobą zachwycony
Chciał ci sto złotych dać, dlaczegoś nie chciał wziąć
Bądź zdrów, mój mały gigolo
To było bardzo ładnie z twojej strony

A po trzech dniach, pamiętasz w cukierence
Wyśmiałam ciebie okrutnie, tak na złość
Że to twój fach, twój zawód i nic więcej
Gdy płacą ci, to bierz i patrz czy dość
I nie wiem już, dlaczego nagle w twarz
Krzyknęłam ci, że ciebie tak nie znoszę
Że masz mnie wziąć, że mnie całować masz
Że chcę być twoja, że musisz, że cię proszę

Bądź zdrów, mój mały gigolo
To może lepiej tak, a może źle
Bądź zdrów, mój mały gigolo
Tyś wtedy zbladł i głos ci drżał, nie chciałeś mnie
Mój dobry mąż, on byłby zachwycony
Dawałam serce ci, dlaczegoś nie chciał wziąć
Bądź zdrów, mój mały gigolo
To było bardzo ładnie z twojej strony

To już dziś rok, to już jest druga zima
Znów jestem tu, już nic nie grozi nam
Poczułam, że ktoś ściga mnie oczyma
Podniosłam wzrok - to ty, ten sam, ten sam
I wiem, że krew uciekła z twoich lic
Mnie ręce drżą, obieram pomarańczę
Mój dobry mąż nie widzi nigdy nic
Nie podchodź tutaj, już z tobą nie zatańczę

Bądź zdrów, mój mały gigolo
To może lepiej tak, muzyka gra
Bądź zdrów, mój mały gigolo
Już teraz wiem, żeś wtedy lepszy był niż ja
Mój dobry mąż jest dziś tak rozbawiony
Tyś sprawił to, że dziś mi przed nim nie jest wstyd
Bądź zdrów, mój mały gigolo
To było bardzo ładnie z twojej strony

Obrazy: Vladimir Ezhakov

Bezsenna noc - Marian Hemar

Claudio Villa - Scalinatella
Mira Zimińska, Magda Umer - Bezsenna noc

Marian Hemar


Ta noc bezsenna, długa, długa...
Nieruchomo patrzy we mnie
Czeka za oknem
Stoi w żałobie

Zegar mnie do snu, tik-tak...
Tak namawia potajemnie
Wiem, że nie zasnę, co na to zrobię
Że myślę tylko o tem, co nie wróci mi
O wszystkiem, co najgorzej serce smuci mi

Która godzina
Pierwsza, druga, trzecia, czwarta
Nadaremnie, nadaremnie
Wiem, że nie zasnę
Myślę o tobie

Myślę o jakichś dawno zwiędłych kwiatach mych
O innych nocach, o minionych latach mych
O chwilach, które w szczęściu nie liczyły się
O słowach, co w melodię przemieniły się



Ta noc bezsenna, długa, długa...
W dłoniach ma różaniec żalu
Czeka za oknem
Stoi w żałobie

Zegar mi szepce, tik-tak...
Melodyjkę na rulalu
A ja nie zasnę, myślę o tobie
O innej nocy - dawno uleciała mi
Pamiętam, że ze szczęścia spać nie dała mi

Która godzina
Pierwsza, druga, trzecia, czwarta
A ja myślę, półprzytomnie
Czy ty tej nocy też myślisz o mnie...

Obrazy: Paul Hedley

Panienka na prowincji - Marian Hemar


Zofia Terne
Panienka na prowincji

Marian Hemar

Kręć się, kręć się, kręć kołowrotku
W sercu, w sercu, w sercu, we środku
Snuj cieniutką nić,
Bez tej nitki tak trudno żyć!
Dzień po dniu, jak ręczna robótka,
Nitka marzenia cieniutka, cieniutka,
Raz po raz się rwie,
Ale bez niej tak źle!

Czy to nie wszystko jedno,
Co komu się po nocy śni,
O czym marzy maleńka panienka na prowincji
Przez wszystkie dni.
A dni pod wieczór bledną,
Nie może się domyśleć świat,
Na co czeka maleńka panienka na prowincji
Przez tyle lat.

Są dwa pociągi do Warszawy:
O siódmej dwadzieścia jeden rano,
O pierwszej dwadzieścia siedem w nocy.
Aż we śnie słychać turkot,
Daleki długi świst.

Czy to nie wszystko jedno,
Co komu się po nocy śni,
Rano śpiewa maleńka panienka na prowincji
Swój slow-fox triste.

Kręć się, kręć się, kręć się wrzeciono.
Nitkę przędź jedwabną, szaloną.
Po tej nitce on
Trafi tutaj z dalekich stron.
Wejdzie, spojrzy, weźmie za rękę,
Uszyjże sobie prześliczną sukienkę,
Spróbuj jeszcze raz…
Znów do jutra masz czas…

Czy to nie wszystko jedno,
Co komu się po nocy śni,
Ale szyją sukienki panienki na prowincji
I liczą dni…
A dni pod wieczór bledną,
Jak każdy dzień od tylu lat.
I wygląda z okienka panienka na prowincji
Zza zielonych krat.

Są dwa pociągi z Warszawy:
O ósmej dwanaście rano jeden,
O wpół do dziesiątej wieczór drugi,
Codziennie słychać turkot,
Daleki długi świst...

Vladimir Volegov




George Sand - Marian Hemar


Ewa Wiśniewska - George Sand

Marian Hemar

Już druga w nocy, a ja jeszcze piszę
Ciężko się rodzi nowa powieść ma
A przy pisaniu piano forte słyszę z pokoju obok
To pan Chopin gra

To najładniejszy chyba z jego walców
Jaki w tym kolor, jaki górny lot
Hm, nutki jak perły, tylko tak
Spod palców - nutki jak perły
Bardzo zręczny zwrot

W tych jego palcach tak magiczna władza
I taka rzewność, dobry smak i moc
Aż to czasami niemal mi przeszkadza
Gdy muszę pisać, a jest późna noc, ach

Być pisarzem, nie ma sroższej kary-ż
Co rok na Gwiazdkę muszę dać im tom
Pono już o nas mówi cały Paryż
Genialny mariaż i genialny dom

I jeśli o co czasami się boję
To właśnie oto, czy to dobrze, gdy
W jednym mariażu połączy się dwoje geniuszów
Takich, właśnie tak, jak my

Myślę od dawna i nie pierwszy dzień już
To zapytanie prześladuje mnie
Czy w domu ona geniusz i on geniusz
Czy to w miłości lepiej jest, czy nie

Czasem go błagam, gdy już nie mam rady
Bębnisz po nocach, do południa śpisz
Ja muszę pisać, a on syczy – blady
No to ty we dnie swoje brednie pisz!

Brednie, to brednie
Nie chcę być nieskromną
Ale obawiam się, mon cher amant
Po wiekach tyle o Chopinie wspomną
Że był kochankiem pani Dudevant...

Jemu potrzebna kobieta-kucharka
Kochanka, praczka, jedna z dobrych żon
Ale ja jestem powieściopisarka!
I ja mam lepsze recenzje niż on!

Amantine Aurore Lucile Dupin de Francueil
Baronne Dudevant et de Nohant (1804 - 1876)
alias "George Sand".

Coquelicot - Marian Hemar

Ewa Wiśniewska - Coquelicot

Marian Hemar

Historia taka, ach mon dieu
Zdarzyć się może byle gdzie
I z byle kim, każdego dnia
I właśnie stąd ballada ta

W balladzie zaś, od setek lat
Są zawsze łzy, jest jakiś kwiat
Róża, czy mak, jaśmin, czy bez
Bo to już tak przyjęte jest
Że w każdej balladzie od lat
Obok dwóch serc jest zawsze kwiat

I w tej balladzie też
Nie będzie kwiatów brak
Bo główną rolę gra
Czerwony polny mak

A maki w całej Francji zwą
Tak pięknie – coquelicot

Historii takich pełno w krąg
W zieleni pól, w zieleni łąk
On w słońcu z nią na łące stał
Na znak miłości mak jej dał

A dając go poprzysiągł jej
Że będzie z nią od chwili tej
Że świadkiem ten czerwony mak
Że jeszcze nikt nie kochał tak
Że z nią w chwilach dobrych i złych
Ze tylko śmierć rozłączy ich

Dziewczyna wzięła kwiat
I pomyślała tak
Ze szczęście w ręku ma
Jak ten czerwony mak

A maki w całej Francji zwą
Tak pięknie – coquelicot

Historii takich pełno w krąg
A każda ma swój dalszy ciąg
Nic w tym dziwnego też, że znów
Ktoś nie dotrzymał swoich słów

W balladzie zaś, od setek lat
Są zawsze łzy, jest jakiś kwiat
Tak samo jest w balladzie tej
Nim przekwitł mak, on dość miał jej
I poszedł, odleciał jak ptak
I z oczu znikł nim przekwitł mak

Gdy gdzieś ujrzycie ją
Poznacie, że to ta
Bo zwiędły maku kwiat
Przypięty zawsze ma

A maki w całej Francji zwą
Tak pięknie – coquelicot

Rozmowa z księżycem - Marian Hemar


Włada Majewska
Rozmowa z księżycem

Marian Hemar

Księżyc w Londynie na niebie
Zagląda w okno me.
W milczeniu patrzymy na siebie
Przez chwilę, albo dwie.
I nagle dreszcz wyobraźni
Przenika mnie na wskroś —
Bo słyszę — słyszę wyraźni —
Że on do mnie szepce coś:

Ta ludzie kochane! Ta Matko Królewska
Taż oczom nie wierzę — to panna Majewska!
A pani się patrzy, jak obca na obcego,
Jakby pani nie spoznała księżyca lwowskiego!
A jak pani na Corsie chodziła szpacerem
I na ławce w Stryjskim Parku siedziała z kawalerem
I w bramie na dobranoc, jak on panią całował —
To kto wtedy w chmurach dyszkretnie się chował?
Czy ja tak się zmienił, czy tak się postarzał,
Żeby dziwczuk ze Lwowa mnie nie zauważał?
Czy ja się tak posunął, posiwiał i zbrzydł?
Ach, pani Majewska — faktyczni, że to wstyd!

Wstyd chwycił mnie niewymowny,
Połknęłam w gardle łzy.
I mówię — księżycu szanowny —
Ta joj — to pan? To ty?
Powiedz mi — niech pan mi powie,
Co słychać? Czy pan zdrów?
Pan teraz tu? Nie we Lwowie?
Pan tyż już — opuścił Lwów?

Ta co pani gada? Ta pani Majewska!
To szczęście, że ja panią znam od oseska!
Taż ja tam po Lwowie co nocy szpaceruję,
Od bramy do bramy, jak pies tak waruję,
Od Kopca do Corsa, od Corsa do Dworca,
Bez chwili urlopu, jak nocny dozorca.
Po rynnach się ślizgam, po dachach się posuwam,
I srebrzę i złocę, uważam i czuwam,
I w każdym zaułku i na każdym zakręcie
Pilnuję tego Lwowa — na wasze przyjęcie!
Ja tylko tu na chwilę — bo tam teraz świt —
A pani mnie posądza!... Faktycznie, że to wstyd!

Więc ja wyciągam ramiona —
A on na górze lśni —
I wołam jak jakaś szalona:
Księżycu! Powiedz mi!
Powiedz mi tylko dwa słowa,
Ty mi to wyjaw sam —
Kiedy ja wrócę do Lwowa?
Czy w ogóle wrócić mam?

Ta co za pytanie? Ta pani Majewska —
Ta jasne — a wtem jakaś chmurka niebieska
Zasnuła go z boku i mrokiem go zawlokła
I próżno się patrzę — wychylam się z okna —

I deszcz zaczął siąpić i błyszczy się ulica
I niebo jest czarne i nie ma księżyca
A ja myślę: Tym lepiej. A ja myślę:
Nie szkodzi On teraz we Lwowie po Łyczakowskiej chodzi
I w każdym zaułku i na każdym zakręcie
Pilnuje — sam powiedział — na moje przyjęcie
Już w oknie londyński zieleni się świt.
A ja płaczę i śmieję się. Faktycznie, aż mnie wstyd.

Obrazy: Oleg Szewczuk

Valse Brune - Marian Hemar

Marian Hemar
Valse Brune


Za dawnych dni, młodopolskich i lwowskich,
Gdy jeszcze radia nie było i kin,
Cygan-poeta, pan Henryk Zbierzchowski,
Przywiózł z Paryża melodię „Valse Brune".
Usiadł w kawiarni i machnął od ręki,
Przy czarnej kawie, swój tekst „polskich słów"
I w tydzień, nutą tej nowej piosenki
Szumiał i brzmiał cały Lwów:

„Gdy ciemność zapada
I światła latarń zapłoną,
Do naszych serc się zakrada
Jakaś tajemna moc.
Hej, serce nam bije,
W winie niech troski zatoną!
Szerzej i piękniej się żyje —
Cudna, ach, cudna jest noc..."

Piosnką zataczał się batiar zawiany,
Strażak ją gwizdał gdy na pożar gnał,
Wiśka w jej rytmie trzepała dywany
I student na mandolinie ją grał.
A gdy się wieczór we Lwowie zawlekał,
Biła dziesiąta i w bramie stał stróż —
Kto żyw, przed szperką do domu uciekał
I śpiewał — na schodach już

„Hej, serce nam bije,
W winie niech troski zatoną,
Szerzej i piękniej się żyje,
Cudna, ach, cudna jest noc!..."

Dzieckiem słyszałem tę piosnkę we Lwowie.
Po tylu latach pamiętam ją dziś
I tak mi chodzi czasami po głowie
I taka czasem dokucza mi myśl,
Takie sam sobie zadaję pytanie —
Gdy się pół wieku rozwieje jak mgła —
Czy z moich piosnek choć jedna zostanie
W czyjej pamięci, jak ta —

„Gdy ciemność zapada
I światła latarń zapłoną,
Do naszych serc się zakrada
Jakaś tajemna moc" —

Ach, serce mi bije —
Piosnki w ciemności utoną
Moje — nie moje — niczyje —
Kiedy zapadnie noc.


Juliette Greco - La Valse Brune - Kabaret Szpak

Henryk Zbierzchowski

Gdy ciemność zapada
I światła latarń zapłoną
Do naszych serc się zakrada
Jakaś tajemna moc...

Hej, serca nam biją
W wódce niech troski zatoną
Szerzej i piękniej się żyje
Ach, jak czarowna jest noc

To jest pieśń tych, których domem ulica
Czarna, rozpaczna, jak dola zła
Bo to jest pieśń kawalerów księżyca
Którzy nie znoszą jasności dnia

Kogo na wąskiej ulicy gdzieś w mroku
Pieśni tej rzewnej dopadnie dźwięk
Ten żegna się i przyspiesza kroku
A włosy jeży mu lęk...

Śpiewają: Hanna Skarżanka, Andrzej Szczepkowski i in.

Pieśń o Lwowie - Henryk Zbierzchowski


Barbara Dunin, Zbigniew Kurtycz
Pieśń o Lwowie

Henryk Zbierzchowski

Gdy wiosny jest czas
Wśród parków swych kras
W girlandach czeremchy i bzów
Wśród dolin i wzgórz
Spowity w mgieł róż
Jak wizja wyłania się Lwów

Gdzie zwrócisz się w krąg
Granaty lśnią łąk
I modry rozwiewa się dym
Kto poznał go raz
W blasku wiosny kras
Ten przenosi to miasto nad Rzym

Lwów, Lwów, jak cudnie brzmi
I jak nam tętni to słowo we krwi
Ten tylko poznał wartość twą
Kto cię obdarzył wzruszenia łzą

Lwów, Lwów, jak słodko brzmi
I jak nam tętni to słowo we krwi
O drogie ty, słodkie miasto me
Tu żyć i umrzeć chcę

Polska wersja piosenki
"Wien, du Stadt meiner Träume"
Wiedeń miasto moich marzeń


Obrazy: Paweł Gładkow

Inwokacja - Henryk Zbierzchowski

Henryk Zbierzchowski
Inwokacja

Kocham Cię Lwowie, miasto mej młodości,
Która się dotąd w moich żyłach pieni,
Bom krew z krwi twojej i kość z twojej kości,
Bośmy na wieki z sobą połączeni
I coś do serca mego sobie rości
Najlichszy z bruku twojego kamieni,
Który źrenicą całowałem jasną
I wydeptałem stopą swoją własną.

I nieraz pytam, dokąd mi iść, dokąd,
Gdy już widziałem tyle świata stolic
I ani uśmiech uwodzący Giocond,
Ni czar przedziwny nadmorskich okolic,
Ani Mont Blancu śnieżysty prostokąt,
Patrzący słońcu złocistemu do lic,
Nie był mi droższy, niż ty moje miasto,
Gdziem żył i szczęście swe dzielił z niewiastą.

Więc jeśli kiedyś na gwiazd pójdę połów
I zamknie moje znużone powieki
Śmierć swoją dłonią tak zimną jak ołów,
Jeszcze zobaczę, jak obraz daleki,
Te białe wieże twych cudnych kościołów,
Jak wynurzają się z oparów rzeki
I jak się pławią w wieczornej godzinie
W bladym, przeczystym niebios seledynie...
Kocham Cię Lwowie!

O Dolores - Andrzej Włast

Mieczysław Czechowicz, Mieczysław Wojnicki
O, Dolores


Andrzej Włast

Tysiąc pięknych dam
Na sumieniu mam
Bo w Hiszpanii jam
Największy kobiet uwodziciel
Lucypera brat
Na kobiety kat
Don Juan, romantyk
I kochania nauczyciel

Jam w miłości mag
Palcem daję znak
I już pieszczę milion kobiet
Którym męża brak
Pada do mych stóp
Zaraz biorę ślub
I łup

O, Dolores, jeszcze jeden raz
Żegnaj luba, ja odchodzę
O, Dolores, nikt nie widzi nas
Więc korzystaj prędko, póki czas
Zasmucony jestem srodze
Rzucam różę mej niebodze
O, Dolores, jeszcze jeden raz
Całuj prędko, nikt nie widzi nas

Dziś przez cały dzień
Chodzi za mną cień
To gubernatora żona
Piękna Angelika
Bronię się, jak lew
Nagle spośród drzew
Pięć hrabiowskich cór
Ustami dłoni mej dotyka

Zmykam vis-a-vis
I zamykam drzwi
Cyt, królowa sama
W złotym łożu u mnie śpi
Tylko jeden ja
Szczęście takie ma
Ha, ha

Skromny jestem, lecz
To wiadoma rzecz
Kocha mnie Liljana Gish (Brigitte Bardot)
I Pola Negri (Cardinale) razem

Piękna Clara Bow (Liz Taylor)
W istny wpada szał
Lewy bucik mój całuje
Lecz ja jestem głazem

I Malicka (Czyżewska) też
Błaga: jeśli chcesz
Będę twoją żoną
Ty mój słodki, ty mój zwierz (ty już wiesz)
Żona, no i co
Gdy ja takich żon
Mam sto...

Obrazy: Emilia Wilk (1,2)

Włóż ten krawat... - Andrzej Włast


Barbara Rylska
Włóż ten krawat od Chojnackiego

Andrzej Włast

Mój chłopiec jest zgrabny od stóp do głów
Szykowny, powabny, że nie mam słów
Gdy mam się z nim spotkać na rendez-vous
Szczęśliwa i słodka powiadam mu

Ach, włóż ten krawat, ten krawat, ten krawat
Od Chojnackiego, bo w tym twój cały szyk
Niech cię ozdobi ten jedwab i ten bławat
I ten twój krawat – ostatniej mody krzyk

Ach, włóż ten krawat, ten krawat, ten krawat
Bo bez krawata nie kocham cię i już
Niech twym krawatem Warszawa się napawa
Ach, włóż ten krawat, ten cudny krawat włóż

Do siebie mój miły zaprosił mnie
Nie miałam już siły powiedzieć "nie"
Zmieszana ogromnie, chowając twarz
Szeptałam: chodź do mnie i zdejm, co masz

Lecz zostaw krawat, ten krawat, ten krawat
Od Chojnackiego, bo to twój cały szyk
Niech cię ozdobi ten jedwab i ten bławat
I ten twój krawat – ostatniej mody krzyk

Ach, włóż ten krawat, ten krawat, ten krawat
Bo bez krawata nie kocham cię i już
Niech twym krawatem Warszawa się napawa
Ach, włóż ten krawat, ten cudny krawat włóż...

Obrazy: J.C. Leyendecker

Szarlatanka - Julian Tuwim


Hanka Ordonówna - Szarlatanka - Szaraban

Julian Tuwim

Wytarta płyta gramofonowa
Cygański romans, kabackie słowa

A szaraban moj, amierikanka
Ja nie artistka, ja szarłatanka
W podrzędnym szynku grzmiało do ranka
Ja nie artistka, ja szarłatanka, och

Musiała mnie chyba opętać
Ta melodia łkająca obleśnie
Że nie mogłam, nie mogłam spamiętać
I zapomnieć nie mogłam tej pieśni

Gdyśmy wyszli z tej knajpy podmiejskiej
Gdzie patefon do pijanych się modlił
Wspomnieniami do pieśni złodziejskiej
Po fałszywej wracałam melodii

A szaraban moj, amierikanka
Ja nie artistka, ja szarłatanka

Powiedziałam, a wiesz mimo wszystko
Coś w tem jest, prawdę śpiewa Cyganka
Bo sam przyznasz, że jestem artystką
Ale kocham cię, jak szarlatanka

Nawet w twoich ramionach, mój miły
Już od dzisiaj nie znajdę radości
Już mnie będą wabiły, kusiły
Szarabańskie, cygańskie piękności

A szaraban moj, amierikanka
Ja nie artistka, ja szarłatanka

Tak, była w szynku dziwka krzykliwa
A spójrz w jej oczy, jaka szczęśliwa
Że się przyznaje, że szarlatanka
A szaraban moj, amierikanka

Pojedziemy w cudowne podróże
Będą kwiaty i miłość, i pieśni
Ja się nagle zasępię, zachmurzę
I zapatrzę się w przeszłość boleśnie

Ty mnie o nic nie pytaj, mój miły
Samą zostaw mnie, nie chcę miłości
Nie chcę nic, byle tylko wróciły
Dzikie dźwięki karczemnej wolności...

Andriusza - Ludwik Starski

Leonid Sołomatkin

Tadeusz Faliszewski - Andriusza
Piotr Leszczenko - Андрюша

Ludwik Starski

Ech ty, Rassija, już dzisiaj ty niczyja
Gdzie czasy dawne i sławne te dni
Gdy żal jest na duszy, ja idę do Andriuszy
I znów o dobrych czasach serce śni

Ech, Andriusza, miły mój Andriusza
Na piecu siedzi, na harmonii gra
A jak gra, to wąsami tylko rusza
Maładiec, skąd on takie cuda zna

Ech, Andriusza, miły mój Andriusza
Cygański romans gra i pije czaj
W oczach łzy, to już ruska taka dusza
Ech, Andriusza, jeszcze raz nam graj

Och, dawniej było i dobrze tak i miło
Grał on huzarom, bojarom on grał
A grać, jak kazali, to ruble mu dawali
I dobrej ruskiej wódki, ile chciał...

Sasza - Zenon Friedwald

Tadeusz Faliszewski
Sasza

Zenon Friedwald

Kiedy z wiosną przyszły ciepłe dnie
Sasza z Maszą pokochali się
A gdy przyszła zima pełna burz
Sasza pod pantoflem siedział już

Na cały świat klął Sasza
I na swą Maszę
Bo dawniej żył jak pasza
A teraz pił w niewoli złej

Gdy znów z wiosną
Przyszły ciepłe dnie
Biedny Sasza z żalu urżnął się...

Wańka - Emanuel Schlechter


Tadeusz Faliszewski, Sława Przybylska - Wańka

Emanuel Schlechter

Ech ty Wańka, durny Wańka
Dziś tobie żal za twoją Sonią
A trzeba było jej nie wypuszczać
Przytrzymać mocno twardą dłonią

Lecz jak poszła, to zapomnij
Rozejrzyj się za jakąś inną
Bo, do czarta, nie jest warta
Dziewczyna, żeby płakać wciąż

Wańka, Wańka
Nie martw że się, Wańka
Sonieczka odeszła, to odeszła, naplewat'
Wszystko, Wańka, to mydlana bańka
Każda miłość więdnie
Tak jak więdnie każdy kwiat

Tyle innych dziewcząt jest na świecie
Zdejmij z twarzy płacz, a nałóż śmiech
Wańka, Wańka, nie bądź głupi, Wańka
Kochać tylko jedną to naprawdę wielki grzech

Ech ty Wańka, durny Wańka
Ty jeszcze ciągle myślisz o niej
A jakiś Jasza, czy inny Sasza
Do piersi tuli twoją Sonię

Weź dziewczynę, szklankę wina
I wypij z nią na miłość nową
Przestań tęsknić, przestań płakać
Bo to dla chłopa tylko wstyd

Katiusza - Andrzej Włast

Tadeusz Faliszewski, Adam Aston - Katiusza

Andrzej Włast

Pod samowarem siedzi Masza
A my gdzie miłość każe nasza
Siedzimy pod lasem, pod młynem, a czasem
Pod stołem pijemy, nie wiemy nic

Zachodzę w głowę, czasem w nogi
Skąd taka miłość do mej drogiej
Choć ona zezuje, ja durny całuję
Usteczek jej brzegi i piegi lic

Katiusza, ja kocham cię
Katiusza, pokochaj mnie
Ja ci miłości piatiletki stworzę czar
Ja komisar, ja komunar

Katiusza, ty nie bądź głaz
Katiusza, pocałuj raz
Gdy do mnie strzelasz okiem nocą, czy we dnie
Rozbrajasz mnie, rozbrajasz mnie

Zabierać słońca siłę każą
Więc ja do słońca leżę twarzą
Choć leżę jak hrabia, lecz to mnie osłabia
I moc mi odbiera, rozbiera mnie

Pójdziemy na coś mocniejszego
Urżniemy się tak na całego
Dziś ja cię poślubię, a jutro cię zgubię
Co lubią Sowiety, kobiety nie

Natasza tańczy - Andrzej Włast


Tadeusz Faliszewski
Natasza tańczy

Andrzej Włast

Dziś będziemy na ludowym five o’clock-u
Każdy w Moskwie własny dancing w domu ma
Będę przyglądał ci się z boku
Jak w tanecznym idziesz kroku
I do tańca cię poproszę, luba ma

Natasza tańczy i Sasza tańczy
Fokstrota im orkiestra w radio gra
W modnym salonie przy gramofonie
Proletariusze ćwiczą nowe pas

Balowy strój i z cholewami buty
Rubaszka do smokingu - to ma szyk
Natasza tańczy i Sasza tańczy
I całą Rosję ten opętał bzik

Modnie tańczyć, to postępu jest oznaka
Robi burżuj tak i my robimy tak
Minęła moda na trepaka
Teraz przyszła moda taka
Że się rumbę tańczy ile tylko chcesz...

Batiuszka - Aleksander Jellin


Tadeusz Faliszewski
Batiuszka

Aleksander Jellin

Były czasy, proszę panów, wot kupiec-uchar
Jak zajechał do szantanu, zdemolował bar
Uchar-kupiec, barin był maładiec
Stłukł wszystkie lustra w sali i rozwalił piec
Hulał dniami i nocami śród awantur, sjest
Szansonistkom oddał wszystko, miał szeroki gest

Ej batiuszka, ej batiuszka
To były czasy, proszę pana
Batiuszka, ej batiuszka
Sto rubli płacił za szampana
Trepaka mu tańcowali, Wańka-wstańka
Wódkę rybkom nalewali, aha, ha, ha, ha...
Batiuszka, ech batiuszka
Zabawa była, że aż strach

Poszła matuszka radnaja, bat’ka sławnyj car
Emigracja w obcych krajach i kupiec-uchar
Uchar-kupiec, barin był maładiec
W obcym kraju egzystencję ciężką musi wlec
Wódkę pije i tem żyje, wot, powiada, pech
Padawaj stakan, pan kelner, padawaj brat, ech

Batiuszka, ech batiuszka
To były czasy, proszę pana
Batiuszka, ej batiuszka
Sto rubli płacił za szampana
Trepaka mu tańcowali, Wańka-wstańka
Wódkę rybkom nalewali, aha, ha, ha, ha...
Batiuszka, ech batiuszka
Zabawa była, że aż strach

Trepaka mu tańcowali, Wańka-wstańka
Wódkę rybkom nalewali, aha, ha, ha, ha...
Batiuszka, ech batiuszka
Zabawa była, że aż strach

Obrazy: Boris Kustodiev

Na pierwszy znak - Wersja rosyjska


Irena Jarosiewicz
(Renata Bogdańska - Anders)

Первый знак

Paweł Grigoriew

Обмануть не пробуй сердце,
Верь, оно мудрей, чем ты.
Не закрыть желаньям дверцу,
Не прогнать любви мечты.

И впервые с ним столкнулась -
Ум молчит и робко ждет,
А уж сердце встрепенулось –
Чувству знаки подает.

Первый знак: сдавило грудь,
Мысли спутались чуть-чуть,
Бросилась в лицо вдруг вся кровь.
Знак второй: глаза горят.
Третий знак: уста молчат,
Хочешь всё сказать - и нет слов.

Вздохнешь невольно, всплакнешь украдкой -
И как-то больно, и как-то сладко.
Это знак того, что страсть
Хочет твой покой украсть,
Что в твоей душе есть любовь.

Na pierwszy znak