To jedno co zostaje nam - Andrzej Bianusz


Irena Santor
To jedno co zostaje nam 💗

Andrzej Bianusz

Niepewność
To jedno, co każdego dnia
Zostaje nam na pewno
Z najpiękniejszego nawet dnia
Zostaje nam to jedno
Niepewność spojrzeń twarzą w twarz
I rąk, i ust niepewność, i słów

Niepewność
Zaklęcia, które z dnia na dzień
Swą tracą moc i bledną
Przysięgi, co znaczyły coś
A dziś już wszystko jedno
I szczęście, co wciąż zmienia się
W udręki nagłą pewność, bez tchu

Wstrzymajmy się, popatrzmy wstecz
Więc jak to było
Kto kiedy nas odmienił tak, którego dnia
Ta zazdrość w nas, to drżenie warg
Czy to jest miłość, czy to tylko jest ta

Niepewność
Miłości wielkiej nikły ślad
Nad czasu ścieżką krętą
W ogrodzie zabłąkany wiatr
Nad różą wpół przeciętą
Melodii nienazwanej cień
Z tęsknoty nutką rzewną
Niepewność

Kowalem swego szczęścia... - Ola Obarska


Irena Santor
Kowalem swego szczęścia każdy bywa sam

Ola Obarska

Nikt nie zna swego losu
I z horoskopu gwiazd
Nikt nie wie, w którym roku
W żagle swe chwyci wiatr
Są w starych porzekadłach
Prawdy ludowych klechd
Jak sobie pościelesz
To tak wyśpisz się

Kowalem swego szczęścia każdy bywa sam
Bo los kaprysi częściej, niż pomaga nam
Nie pada manna z nieba ani złoty deszcz
Dwa razy dwa jest cztery, cztery, a nie sześć

Nie kupuj kota w worku
Bo kociak figę wart
Nie szukaj w środę wtorku
Był wśród przegranych kart
Kto pod kim dołki kopie
Sam często wpada w nie
Kto kąpie się w ukropie
Piekła nie lęka się

Kowalem swego…

Czy to jest wina Ewy
Że Adam w raju spał
I że jej właśnie wtedy
Wąż rajskie jabłko dał
Na serce nie ma leku
Gdy wiosna budzi je
Kiełkuje coś w człowieku
I człowiek kochać chce...

Jedź na urlop sam - Janusz Odrowąż


Irena Santor
Jedź na urlop sam


Janusz Odrowąż

Jedź na urlop sam, jedź na urlop sam
Ta rozłąka nam nie zaszkodzi
Ciągle ty i ja, wszędzie ty i ja
Jeśli chcesz, to raz pojedź sam

Nie patrz na mnie jak zranione jagnię
Marzysz o tym od wielu dni
Zamyślony wzdychasz po kryjomu
Godzinami nie mówisz nic
Albo raptem w łazience
Zaczynasz śpiewać coś
La la la la la la la la....
Na cały głos

Jedź na urlop sam, jedź na urlop sam
To naprawdę nam nie zaszkodzi
Zresztą ty mnie znasz, przez ten cały czas
Będę wierna ci tak jak ty

Nie patrz na mnie jak zranione jagnię...

Żebyś mógł uwierzyć - Roman Sadowski


Stenia Kozłowska, Irena Santor
Żebyś mógł uwierzyć


Roman Sadowski

Mam dla ciebie tutaj worek pełen gwiazd
Uzbierałam je na niebie, kiedy miałam czas
A jak będę miała jeszcze
To pozbieram wszystkie deszcze
To je chmurom pozabieram
Żebyś zawsze, żebyś teraz
Miał pogody w oczach blask

Żebyś miał słoneczne wszystkie dni
Żebyś miał różowy każdy świt
Żebyś mógł uwierzyć, że ja czekam
Że ja zawsze będę tam, gdzie ty

Mam ja także tu dla ciebie, popatrz sam
Drugi worek, worek marzeń, znaleziony w snach
A jak będę jeszcze mogła
To pozbieram na twych drogach
Wszystkie twoje złe jesienie
Wszystkie smutku żółte cienie
Gdy zawieje w sercu wiatr

Żeby nas nie wstrzymał nawet liść
Żeby nam pozwolił dalej iść
Żebyś mógł uwierzyć, że ja czuwam
By nam nigdy dróg nie splątał nikt

A tu, miły, jeszcze jeden worek mam
Trzeci worek, pełen szczęścia, w którym nie ma dna
Pocałunki tam wsypiemy
Ukryjemy, usypiemy
Żeby nikt nie wykradł z niego
Pocałunku ni jednego
Żeby nikt nie zabrał nam

Żebyś mógł scałować moje łzy
Żebyś mógł rozpędzić wszystkie mgły
Żebyś mógł uwierzyć, że ja jestem
Że ja wierzę, że gdzieś jesteś ty

Jesteś mój, tylko mój - Roman Sadowski



Irena Santor
Jesteś mój, tylko mój

Roman Sadowski

Gdy stoimy tak do siebie przytuleni
Nie czujemy nadchodzącej już jesieni
Oczy mamy jeszcze pełne lata
Jeszcze lato mamy całe w kwiatach

Gdy stoimy tak we dwoje o zachodzie
Ptaki piszą nam na niebie i na wodzie
I w olszynach i dąbrowach
Wypisują wciąż te słowa
Jesteś mój, tylko mój

Powiązały nas tu już na wieki
Brzóz gałązki i ta wstążka rzeki
I te chałup wiejskich dymy
I te nitki srebrne zimy
Nawet chmur wiosennych klucz daleki

Gdy idziemy tak we dwoje, dłoń przy dłoni
Żaden smutek nas już nigdy nie dogoni
Choć nas szuka w różnych życia stronach
Nigdy nie odnajdzie drogi do nas

Gdy idziemy tak we dwoje, pełni słońca
Złoty motyl swoim skrzydłem lilie trąca
Trąca lilie i powoje
By dzwoniły słowa moje
Jesteś mój, tylko mój

Jeszcze nie wiem - Roman Sadowski


Irena Santor
Jeszcze nie wiem


Roman Sadowski

Bardzo śmieszne masz dziś oczy
O, nie unoś się, to żart
Lepiej popatrz jak uroczy
Ulicami chodzi wiatr

Mówisz, że to nie na temat
Jeszcze nie wiem
Że to wszystko sensu nie ma
Jeszcze nie wiem
Że ja cię wysłuchać muszę
Jeszcze nie wiem
Że się może wzruszę
Jeszcze nie wiem

A czy ja będę taka częściej
Jeszcze nie wiem
Czy się kiedyś zmienię wreszcie
Jeszcze nie wiem
I czy ja chcę, byś poszedł sobie
Jeszcze nie wiem
A gdy pójdziesz, co ja zrobię
Jeszcze nie wiem

Niecierpliwość zły doradca
Może popsuć każdy dzień
A co mija, już nie wraca
Jak nie wraca ten sam cień

A czy ja wiem, że mosty palę
Jeszcze nie wiem
Czy ja serca nie mam wcale
Jeszcze nie wiem
A po co tak się z tobą czubię
Jeszcze nie wiem
Czy cię chociaż troszkę lubię
Jeszcze nie wiem

Chciałbyś zaraz wszystko wiedzieć
Tak natychmiast, już od dziś
Lepiej spójrz, jak księżyc jedzie
Zaprzężony w nocy liść

A po co tak się z tobą czubię
Jeszcze nie wiem
Czy cię chociaż troszkę lubię
Jeszcze nie wiem
I czy ja zawsze taka płocha
Jeszcze nie wiem
Czy ja wiem, jak bardzo kochasz
Właśnie, nie wiem

Szarada - Zbigniew Stawecki


Matt Monro - Charade , Irena Santor - Szarada

Zbigniew Stawecki

Już dzień za oknem zgasł
Na dłoni dłoń ci kładę
Jak dziwny wiersz brzmią słowa dziś
W dalekim świetle gwiazd

Od nowa jeszcze raz
Rozwiązać chcę szaradę
Znajoma treść ubiegłych lat
Odnajdzie może nas

Ty wiesz, jak było źle:
Co noc dwa obce sny
Sto dróg myliło się
Gdzie ty, gdzie ja, gdzie my

Melodia stuka w drzwi
Na szczęście nie ma rady
Jak znany wiersz brzmią słowa dziś
W przyjaznym świetle gwiazd

Ty sam pomogłeś mi
Rozwiązać sens szarady
Znajoma treść ubiegłych lat
Znalazła dwoje nas

Charade - Szarada - 1963

Wielkie pożegnania - Zbigniew Stawecki


Udo Jürgens - Der grosse Abschied
Irena Santor - Wielkie pożegnania

Zbigniew Stawecki

Najpierw się żegnasz z bajką swą
Z piłką i misiem, zbędnym już
Wszystko okrywa szarą mgłą
Cierpliwy kurz

Twój mały pociąg z tamtych dni
Przewiózł cię tylko z kąta w kąt
Zamykasz cicho znane drzwi
By odejść stąd

Wiele pożegnań w życiu musisz znieść
Uskładać wiele klęsk
Uzbierać wiele strat
Największe prawdy tracą cały sens
I wszystko ginie gdzieś
U schyłku zbiegłych lat

Potem się żegnasz z takim kimś
Kto ci przesłonił cały świat
Kto nagle zmienił w proch i dym
Treść wielu lat

Tyle pragnąłeś, tyleś mógł
Sprawy ogromne rosły w krąg
A nagle widzisz mnogość dróg
I pustkę rąk

Wiele pożegnań w życiu musisz znieść...

Lecz kiedy zegar powie ci
Że się dopełnia twoja rzecz
Wtedy z uśmiechem przeszłe dni
Obejrzyj wstecz

Marzenia miałeś z ziemi do gwiazd
Wielkie nadzieje nęciły cię
Wierzyłeś ślepo, że przyjdzie czas
A dziś wiesz, że...

Nie ciesz się - Zbigniew Stawecki


Irena Santor - Nie ciesz się

Zbigniew Stawecki

Gdy nosiłam dwie kokardy przy warkoczach
Raz mnie przekupić próbowała wścibska ciocia
"Masz tu cukierki, wiedzieć chcę
Co u was w domu dzieje się
Wszyściutko mów" - i powiedziałam wtedy jej

Nie ciesz się, nie ciesz się, nie ma z czego
Ja cukierki wezmę, jak ciocia da
Ale cóż - w domu nic ciekawego
Tatuś wciąż z mamą jest, wszystko gra

Mamy psa, kota nie, bo by z nim się żarł
Tak jak ty cały dzień z panią B.
Wczoraj był wujek Jaś, ten od ciebie
Wspomniał cię, przykro mi, raczej źle

Myślał chłopiec, że ze wszystkim mnie omamił
Że go uwielbiam, chwalił się przed kolegami
Że o nim marzę w moich snach
Że z tego szczęścia słów mi brak
I zdumiał się, gdy mu znienacka rzekłam tak

Nie ciesz się, nie ciesz się, nie ma z czego
Masz fantazję bujną jak mało kto
Miałam cię jednak za mądrzejszego
Przykro mi, muszę dziś cofnąć to

Nie ciesz się, nie ciesz się, nie obracaj w żart
To naprawdę nie bawi już mnie
Żegnaj mi, zamknij drzwi z tamtej strony
Miejsce twe zajął ktoś, pociesz się...

Obrazy: Suzanne Béland

Znali się - Zbigniew Stawecki


Irena Santor - Znali się

Zbigniew Stawecki

Znali się, znali się od małego
W piasku razem i na sankach też
W błocie, kiedy padał wielki deszcz
W berka lub w cioci ślub w chowanego
Czasem, kiedy on rycerzem był
Pomagała z całych sił wśród walk

Kiedy raz szybę zbił celnym strzałem
No i cóż, przyznać wstyd
W skórę wziął, znamy to
Ona mu męskie łzy ocierała
Na pamiątkę, by przeminął wielki ból
Swego misia dała mu, i już

Kiedy Staś mówił wciąż na nią "Pyza"
Piegi też zliczył jej
Miała sześć, źródło łez
On go sprał, a jej dał wielki lizak
W piegi pomalował sobie nos
Aż się ona śmiała w głos, i cześć

Znają się, znają się od godziny
Jakoś dziwnie się odmienił świat
Mają po dwadzieścia lat, więc już
Ona blask w oczach ma, on jest inny
Jakoś im obojgu usta drżą
Pierwszy raz zobaczył ją, czy co

Pierwszy raz idą tak coraz dalej
Nawet świat dla nich znikł
Kochać się - żaden wstyd
Wolno im, przecież dziś się poznali
Może trzeba było właśnie tylu dni
Żeby stwierdzić: "Tylko ty i nikt!"

Trzeba było właśnie tylu dni
Żeby stwierdzić: "Tylko ty i nikt!"

Nasz epilog - Zbigniew Stawecki


Irena Santor - Nasz epilog

Zbigniew Stawecki

To tylko ja, to tylko ja
Stawałam co dzień na twej drodze
By ci wreszcie zmącić twoje serce aż do dna
To tylko ja, to tylko ja
Słów znałam tysiąc, by ci przysiąc
Z wielką siłą, że to miłość, a nie pusta gra

To tylko ja, to tylko ja
Tej siły miałam, ile chciałam
Żebyś w siebie nawet w gniewie
Zawsze wierzyć mógł
To tylko ja, to tylko ja
Paliłam światło, by nie zgasło
Żeby droga cię zawiodła prosto na nasz próg

Ty jeden wiesz, dlaczego jest inaczej
Dlaczego tak nie wyszło jakoś nam
To dawny wiersz, mówiony na wpół z płaczem
A winien jesteś ty sam

To tylko ty, to tylko ty
Przed siebie biegłeś i dostrzegłeś
Cień zaledwie, co dla ciebie znaczył właśnie mnie
To tylko ty, to tylko ty
Otwarłeś ręce, by najwięcej
Mieć dla siebie w piekle, w niebie
Zresztą - byle gdzie

To tylko ty, to tylko ty
Umiałeś wołać, gdy dokoła
Świat ci znikał jak muzyka z potłuczonych płyt
To tylko ty, to tylko ty
Umiałeś odejść jak przechodzień
Obojętnie w świat ode mnie, jak nie umiał nikt

To tylko ja pamięci nie przekreślę
Ocalę ją, niech dla mnie dalej trwa
I gdybyś mnie zawołał, choćby we śnie
Odpowiem zawsze: "To ja"

Obrazy: Emilia Wilk

Na Majorce - Wojciech Młynarski


Adrianna Godlewska
Irena Santor
- Na Majorce

Wojciech Młynarski

Na Majorce sądny dzień,
wszystko się układa źle,
pani chodzi blada,
cała służba biada,
mleko się nie zsiada,
choć pan lubi je.
Pani chodzi blada,
cała służba biada,
wszystko się układa źle...

Od tygodnia deszczyk mży,
co tu robić w takie dni,
pani ma migrenę,
bo pana Szopena
znowu twórcza wena
ogarnęła dziś.
Pani ma migrenę,
bo pana Szopena
wena ogarnęła dziś...

Łyka słone łzy George Sand,
przecież pojechała tam,
żeby z nim być sam na sam,
a nie słuchać gam.
A on od pierwszego dnia
nic nie robi, tylko gra,
nic nie robi, tylko gra:
tra-la-la-la-la...

Na Majorce sądny dzień,
wszystko się układa źle,
cała służba biada,
pani chodzi blada,
lecz jej nie wypada
przerwać panu w grze.
Pani chodzi blada,
lecz jej nie wypada,
żeby panu przerwać grę...

Na Majorce sądny dzień,
wszystko nie układa się,
służba już od świtu
milczy jak zabita,
pani pali tytoń
i się czuje źle.
Służba już od świtu
milczy jak zabita,
wszystko się układa źle...

Słonko wyszło spoza mgły,
można by na spacer iść,
ale trwa migrena,
bo pana Szopena
wciąż ta sama wena
nie opuszcza dziś,
ale trwa migrena,
bo pana Szopena
wena nie opuszcza dziś...

Łyka słone łzy George Sand...

Gdybym ci ja była, hej,
tam na miejscu pani tej,
to by się pan Szopen
cieszył tym urlopem,
lecz preludiów chyba
by napisał mniej...
To by się pan Szopen
cieszył tym urlopem,
ale komponował mniej!...

Okno - Czesław Miłosz


Wanda Warska - Okno

Czesław Miłosz

Wyjrzałem przez okno o brzasku
i zobaczyłem młodą jabłonkę
przezroczystą w jasności.
A kiedy wyjrzałem znowu o brzasku
stała tam wielka jabłoń obciążona owocem.
Więc dużo lat pewnie minęło
ale nic nie pamiętam co zdarzyło się we śnie

Godzina - Czesław Miłosz

Wanda Warska
Godzina

Czesław Miłosz

Jarzące słońce na liściach, gorliwe buczenie trzmieli
Gdzieś z daleka, zza rzeki, senne gaworzenie
i nieśpieszne tukanie młotka nie mnie jednego cieszyły.
Zanim otwarto pięć zmysłów, i wcześniej niż początek
Czekały, gotowe, na wszystkich którzy siebie nazwą: śmiertelni,
Żeby jak ja wysławiali życie to jest szczęście

Fot. Czesław Miłosz

Co było wielkie - Czesław Miłosz

Wanda Warska
Co było wielkie


Czesław Miłosz

Co było wielkie, małym się wydało.
Królestwa bladły jak miedź zaśnieżona.

Co poraziło, więcej nie poraża.
Niebiańskie ziemie toczą się i świecą.

Na brzegu rzeki, rozciągnięty w trawie,
Jak dawno, dawno, puszczam łódki z kory.

Fot. Czesław Miłosz

Trwoga - Czesław Miłosz

Wanda Warska - Ojciec

Czesław Miłosz - Trwoga

„Ojcze, gdzie jesteś! Las ciemny, las dziki,
Od biegu zwierząt kołyszą się chaszcze,
Trującym ogniem buchają storczyki,
Pod nogą czają się wilcze przepaście.
Gdzie jesteś, ojcze! Noc nie ma granicy,
Odtąd już zawsze ciemność będzie trwała.
Bezdomni, z głodu umrą podróżnicy,
Chleb nasz jest gorzki, wyschnięty jak skała.
Gorący oddech straszliwego zwierza
Zbliża się, prosto w twarze smrodem zieje.
Dokąd odszedłeś, ojcze, jak ci nie żal
Dzieci, w te głuche zabłąkanych knieje”.

Świat (Poema naiwne)

Anusia - Czesław Miłosz


Wanda Warska - Anusia

Czesław Miłosz

A czemu że Anusia rutę hodowała.
Wiecznie zieloną rutę w szeteńskim ogrodzie?
Czemu żalia rutele wieczorem śpiewała
Aż niosło się echo, za wody, po rosie?

I dokądże w wianeczku rucianym tak poszła.
Czy i spódnicę z kufra zabrała ze sobą?
I kto ją tam w indiańskich zaświatach rozpozna
Kiedy była Anusia, a nie ma nikogo?...

Przyplątują się bezsensowne zwrotki o Anusi
i żalia rutele, zielonej rutce, zawsze,
zdawałoby się, symbolu życia i śmierci.

Przy piwoniach - Czesław Miłosz


Wanda Warska
Przy piwoniach

Czesław Miłosz

Piwonie kwitną, białe i różowe,
A w środku każdej, jak w pachnącym dzbanie,
Gromady żuczków prowadzą rozmowę,
Bo kwiat jest dany żuczkom na mieszkanie.

Matka nad klombem z piwoniami staje,
Sięga po jedną i płatki rozchyla,
I długo patrzy w piwoniowe kraje,
Dla których rokiem bywa jedna chwila.

Potem kwiat puszcza i, co sama myśli,
Głośno i dzieciom, i sobie powtarza.
A wiatr kołysze zielonymi liśćmi
I cętki światła biegają po twarzach...

Świat (Poema naiwne)

Walc - Czesław Miłosz


Wanda Warska - Walc

Czesław Miłosz

Już lustra dźwięk walca powoli obraca
I świecznik kołując odpływa w głąb sal.
I patrz: sto świeczników we mgłach się zatacza,
Sto luster odbija snujący się bal.

Rok dziewięćset dziesięć. Już biją zegary,
Cicho w klepsydrach przesącza się piach.
Aż przyjdzie czas gniewu, dopełnią się miary
I krzakiem ognistym śmierć stanie we drzwiach.

Rozumiesz. Jest taka cierpienia granica,
Za którą się uśmiech pogodny zaczyna,
I mija tak człowiek, i już zapomina,
O co miał walczyć i po co.

A gdzieś tam daleko poeta się rodzi.
Nie dla nich, nie dla nich napisze ich pieśń.
Do chat drogą mleczną noc letnia podchodzi
I psami w olszynach zanosi się wieś

Choć nie ma go jeszcze i gdzieś kiedyś będzie,
Ty, piękna, nie wiedząc kołyszesz się z nim.
I będziesz tak tańczyć na zawsze w legendzie,
I w wojnę wplątana, w trzask bitew i dym.

Rozumiesz...

Stań tutaj przy oknie i uchyl zasłony,
W olśnieniu, widzeniu, na obcy spójrz świat.
Walc pełznie tu, liśćmi złotymi stłumiony
I w szyby zamiecią zimowy dmie wiatr.

To on, wynurzony z odmętu historii,
Tak szepce ci w ucho i mówi: no patrz.
A czoło ma w smutku, w dalekiej lat glorii
I nie wiesz, czy śpiewa ten walc, czy twój płacz.

Rozumiesz...

Zapomnij. Nic nie ma prócz jasnej tej sali
I walca, i kwiatów, i świateł, i ech.
Świeczników sto w lustrach kołysząc się pali,
I oczy, i usta, i wrzawa, i śmiech.

Naprawdę po ciebie nie sięga dłoń żadna,
Przed lustrem, na palcach unosząc się, stań.
Na dworze jutrzenka i gwiazda poranna,
I dzwonią wesoło dzwoneczki u sań.

Rozumiesz...

Już lustra dźwięk walca powoli obraca
I świecznik kołując odpływa w głąb sal.
I patrz: sto świeczników we mgłach się zatacza,
Sto luster odbija snujący się bal.

I pyły różowe jak płatki jabłoni,
I skry, słoneczniki chwiejących się trąb.
Rozpięte szeroko jak krzyże w agonii
Szkło ramion, czerń ramion, biel ramion i rąk.

I krążą w zmrużone swe oczy wpatrzeni,
A jedwab szeleści o nagość, ach cyt...
I pióra, i perły w huczącej przestrzeni,
I szepty, wołanie, i zawrót i rytm.

Rok dziewięćset dziesięć. Już biją zegary,
Lat cicho w klepsydrach przesącza się piach.
Aż przyjdzie czas gniewu, dopełnią się miary
I krzakiem ognistym śmierć stanie we drzwiach.

A gdzieś tam daleko poeta się rodzi.
Nie dla nich, nie dla nich napisze ich pieśń.
Do chat drogą mleczną noc letnia podchodzi
I psami w olszynach zanosi się wieś

Choć nie ma go jeszcze i gdzieś kiedyś będzie,
Ty, piękna, nie wiedząc kołyszesz się z nim.
I będziesz tak tańczyć na zawsze w legendzie,
W ból wojen wplątana, w trzask bitew i dym.

To on, wynurzony z odmętu historii,
Tak szepce ci w ucho i mówi: no patrz.
A czoło ma w smutku, w dalekich lat glorii
I nie wiesz, czy śpiewa tak walc, czy twój płacz.

Stań tutaj przy oknie i uchyl zasłony,
W olśnieniu, widzeniu, na obcy spójrz świat.
Walc pełznie tu, liśćmi złotymi stłumiony
I w szyby zamiecią zimowy dmie wiatr.

Lodowe pole w blasku żółtej zorzy
W nagle rozdartej nocy się otworzy
Tłumy biegnące wśród śmiertelnej wrzawy,
Której nie słyszysz, odgadujesz z ust.

Do granic nieba sięgające pole
Wre morderstwami, krew śniegi rumieni,
Na ciała skrzepłe w spokoju kamieni
Dymiące słońce rzuca ranny kurz.

Jest rzeka na wpół lodami przykryta
I niewolnicze na brzegach pochody,
Nad siną chmurą, ponad czarne wody
W czerwonym słońcu, błysk bata.

Tam, w tym pochodzie, w milczącym szeregu,
Patrz, to twój syn. Policzek przecięty,
Krwawi. On idzie, małpio uśmiechnięty,
Krzycz! W niewolnictwie szczęśliwy.

Rozumiesz. Jest taka cierpienia granica,
Za którą się uśmiech pogodny zaczyna,
I mija tak człowiek, i już zapomina,
O co miał walczyć i po co.

Jest takie olśnienie w bydlęcym spokoju,
Gdy patrzy na chmury i gwiazdy, i zorze,
Choć inni umarli, on umrzeć nie może
I wtedy powoli umiera.

Zapomnij. Nic nie ma prócz jasnej tej sali
I walca, i kwiatów, i świateł, i ech.
Świeczników sto w lustrach kołysząc się pali,
I oczy, i usta, i wrzawa, i śmiech.

Naprawdę po ciebie nie sięga dłoń żadna,
Przed lustrem, na palcach unosząc się, stań.
Na dworze jutrzenka i gwiazda poranna,
I dzwonią wesoło dzwoneczki u sań.

Zaśpiew - Czesław Miłosz

Teodor Axentowicz

Wanda Warska - Zaśpiew

Czesław Miłosz

Lustra, w których widziałam kolor moich ust,
Kto idzie tam, kto sobie dziwi się na nowo?
Naszyjniku z kamieni agatu, zgubiony i rozsypany,
Jaka mrówka ciebie odwiedza w rozrośniętym lesie?
Haftko oderwana w miłosnym pośpiechu,
Leżysz na dnie jakiej wielkiej rzeki?
Płaczu mój, kiedy odchodził ode mnie przyjaciel,
Dlaczego ciebie przypomnieć nie mogę?
Przypomnieć nie mogę.
Wczoraj to było, a nie wiem czy było.
Wczoraj to było, a nie wiem czy było.
Wybiegłam do szkoły, a wracam o lasce,
Przygięta i sucha.
Siostry moje z rzymskich grobowców,
Chciałam być jedyna,
Ale zakrywają mnie, prowadzą mnie w te same wrota.

Zgubiony tancerz - Maria Pawlikowska-Jasnorzewska


Wanda Warska
Zgubiony tancerz

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

zwiędły suknie i wachlarz z piór strusich
czas opada jak chmura szarańczy
wszystko kończy się prędzej niż musi
gra muzyka lecz nie ma z kim tańczyć

tancerz miły odszedł w dalszą drogę
gdzie jest nie wiem ani wy nie wiecie
jeśli tu go odszukać nie mogę
jakże znajdę go w wielkim wszechświecie

Obraz: Gerald Leslie Brockhurst

Godzina się zniża... - Rainer Maria Rilke


Wanda Warska
Godzina się zniża

Rainer Maria Rilke - Mieczysław Jastrun

Godzina się zniża, dotyka mi czoła
metalem swych czystych brzmień,
i drżą moje zmysły. I czuję: podołam -
i chwytam plastyczny dzień.

Nic jeszcze nie zaszło, aż wzrok się przekona,
ruch wszelki wstrzymany nagle.
Spojrzenia dojrzały i jak narzeczona
jest rzecz, gdy ktoś jej zapragnie.

I nic mi za małe i wielbię je śpiewem,
w tle złotym malować je muszę,
i trzymam wysoko, i komu dziś, nie wiem,
uwalnia z więzów duszę...

Fot. Rainer Maria Rilke

Co będzie - Zbigniew Herbert


Wanda Warska - Co będzie

Zbigniew Herbert

co będzie
kiedy ręce
odpadną od wierszy

gdy w innych górach
będę pił suchą wodę

powinno to być obojętne
ale nie jest

co stanie się z wierszami
gdy odejdzie oddech
i odrzucona zostanie
łaska głosu

czy opuszczę stół
i zejdę w dolinę
gdzie huczy
nowy śmiech
pod ciemnym lasem

Obraz: Max Gasparini

Rozmowa - Adam Mickiewicz


Wanda Warska - Kocham

Adam Mickiewicz
Rozmowa

Kochanko moja! na co nam rozmowa?
Czemu, chcąc z tobą uczucia podzielać,
Nie mogę duszy prosto w duszę przelać?
Za co ją trzeba rozdrabiać na słowa,
Które nim słuch twój i serce dościgną,
W ustach wietrzeją, na powietrzu stygną?

Kocham, ach! kocham, po sto razy wołam:
A ty się smucisz i zaczynasz gniewać,
Że ja kochania mojego nie zdołam
Dosyć wymówić, wyrazić, wyśpiewać;
I jak w letargu, nie widzę sposobu
Wydać znak życia, bym uniknął grobu.

Strudziłem usta daremnem użyciem:
Teraz je z twemi chcę stopić ustami,
I chcę rozmawiać tylko serca biciem,
I westchnieniami i całowaniami,
I tak rozmawiać, godziny, dni, lata,
Do końca świata i po końcu świata.

Obraz: Edmund Blair Leighton

Jakżeż ja się uspokoję - Stanisław Wyspiański


Wanda Warska - Adagietto - Jakżeż ja się uspokoję

Stanisław Wyspiański
Słowa Racheli z "Wesela""


Jakżeż ja się uspokoję -
Pełne strachu oczy moje,
Pełne grozy myśli moje,
Pełne trwogi serce moje,
Pełne drżenia piersi moje -
Jakżeż ja się uspokoję...

Muzyka:
1 - Andrzej Kurylewicz
2 - Zbigniew Preisner

Larwa - Cyprian Kamil Norwid

Charles Spencelayh

Wanda Warska - Larwa

Cyprian Kamil Norwid

1
Na śliskim bruku w Londynie,
W mgle - podksiężycowé j, białéj -
Niejedna postać cię minie,
Lecz ty ją wspomnisz, struchlały.

2
Czoło ma w cierniu? czy w brudzie?
Rozpoznać tego nie można;
Poszepty z Niebem o cudzie
W wargach... czy? piana bezbożna!...

3
Rzekłbyś, że to Biblii księga
Zataczająca się w błocie -
Po którą nikt już nie sięga,
Iż nie czas myśleć... o cnocie!

4
Rozpacz i pieniądz - dwa słowa -
Łyskają bielmem jej źrenic,
Skąd idzie?... sobie to chowa,
Gdzie idzie?... zapewne - gdzie nic!

5
Takiej-to podobna jędzy
Ludzkość, co płacze dziś i drwi;
- Jak historia?... wie tylko: "krwi!..."
Jak społeczność?... tylko - "pieniędzy!..."

Nie trać wiary i nadziei - Wanda Warska


Wanda Warska
Nie trać wiary i nadziei

Ciągle mieszkasz w sieni
Na tej ziemi
W przejściu ledwo śpisz
A naokoło coraz więcej kamieni lśni

Chcesz odpocząć, a ktoś cię przesuwa
Wciska w jakieś kąty
Choćbyś nie chciał, zawsze jesteś piąty
Cztery kąty, a ty piąty...

Nie trać wiary i nadziei...
Może się coś zmieni...

Siedzisz w kącie, a też cię wyrzucą
Staniesz, to cię przewrócą
Może na szczęście życie jest króciutkie
Jeszcze kilka razy przycisną cię, przesuną

Resztę to już sobie sam dośpiewaj
Tyle nam zostało
Rób to śmiało, bo nawet w marnej sieni
Może się coś zmieni...

Nie trać wiary i nadziei...
Może się coś zmieni...

A właściwie po co ma się zmieniać
Za nami są już inni
Też tak samo najpierw będą niewinni
Resztę sobie sam dośpiewaj...

Nie trać wiary i nadziei...
Może się coś zmieni...

Obrazy: Laurent Botella

Czas - Wanda Warska


Wanda Warska - Czas

Czas się w kółko kręci wciąż
Czas ci nie pozwoli siąść
Czas ucieka, gonisz go
Czas to pieniądz, tak go zwą
Z czasem giną ludzie też
Giną lwy i ginie jeż

Czas tak bardzo zmienia nas
Czas pomyśleć o tym raz
Czas zabierze miłość twą
Czas to złodziej, tak go zwą
Z czasem giną ludzie też
Giną lwy i ginie jeż

Czasem bawisz, śmiejesz się
Czasem długi jest twój dzień
Czasem ktoś w ramiona wpadł
Czas to zniszczył, czas to skradł
Z czasem giną ludzie też
Giną lwy i ginie jeż

Czas z tym czasem zrobić coś
Może tym się zajmie ktoś
Czas najwyższy, czas by czas
Nie tak prędko zmieniał nas
Z czasem giną ludzie też
Giną lwy i ginie jeż

Raz, dwa, trzy, cztery, pięć...

Jutro kogoś spotkam - Wanda Warska


Wanda Warska
Jutro kogoś spotkam

Gdzie jesteś? Patrzę, nie widzę
Gdzie jesteś? Słucham, nie słyszę
Gdzie jesteś? Czekam, nie czekam
Byłeś tu? Już nie pamiętam, już nie pamiętam

Myślę, chodzę, kocham
Jutro kogoś spotkam

Gdzie jesteś? W kółko pytam
Gdzie jesteś? Nie widzę, witam
Gdzie jesteś? Oczami ściskam
Oczami ściskam i oczy zamykam

Myślę, chodzę, kocham
Jutro kogoś spotkam

Odchodzę, to widzę, to widzę
Tak grają, że słyszę, że słyszę
Ktoś śpiewa kolędę, kolędę
Ktoś śpiewa kolędę, oj tęsknić będę

Myślę, chodzę, kocham
Jutro kogoś spotkam

Nie płaczę, nie mam, nie mam łez
Ostry jest tusz, tusz do rzęs
Nie płaczę, nie mam, nie mam łez
Nie płaczę, nie mam łez
Ostry jest tusz do rzęs

Myślę, chodzę, kocham
Jutro kogoś spotkam...

Obrazy: Loui Jover

Mój orzeszku, mój koniku - Wanda Warska


Wanda Warska
Mój orzeszku, mój koniku

Mój orzeszku, mój koniku
Już cię miałam w pamiętniku
Już cię miałam w swoich rękach
Dokąd pędzisz? Serce pęka

Wiatr przynosi złe pogody
Oj, ucieka mi pan młody
Oj, ucieka mi pan młody

Te życzenia z Nowym Rokiem
Już nam wszystkim wyszły bokiem
Jak to boli, jak to kłuje
Gdy ktoś raz na rok całuje

Lata czekam śmieszna w bieli
Już mnie wszędzie tak widzieli
Już mnie wszędzie tak widzieli

Mój orzeszku, mój koniku
Już kto inny w pamiętniku

Obraz: Emmanuel Garant

Daj mi od siebie coś, daj - Wanda Warska


Wanda Warska
Daj mi od siebie coś, daj

Daj mi od siebie
Daj mi od siebie coś, daj
Daj mi od siebie
Daj mi od siebie coś, daj

Może być wczorajszy deszcz
Może być wczorajszy zmierzch
Może być księżyc i noc
Albo daj koc, w kratę koc

Daj mi od siebie...

Daj mi jakąś zapałkę
Daj mi z kwiatów kokardkę
Nie dawaj słów, żadnych nie chcę słów
Nie dawaj słów, żadnych nie chcę

Daj mi od siebie...

Może być różowy krem
Może być wiśniowy dżem
Może być kawałek lnu
Albo daj snu, trochę snu

Daj mi od siebie...

Daj mi jakąś zapałkę
Daj mi z kwiatów kokardkę
Nie dawaj słów, żadnych nie chcę słów

Obrazy: Peter Mitchev