Sprzeczka z żoną - Julian Tuwim

Julian Tuwim
https://drive.google.com/open?id=0B8dAm5T66ZQqaHdMazNsRU41a0E
Sprzeczka z żoną

Lojalnie mówię do żony:
„Małżonko, jestem wstawiony”.

Odrzekła z pogardą: „Błazen!
Uważam, że jesteś pod gazem”.

Mówię: „Przesady nie lubię.
Przysięgam ci, że mam w czubie”.

Powiada: „Kłamiesz, kochany.
Twierdzę, że jesteś pijany”.

„Nie przeczę – mówię – żem hulał,
Lecz jam się tylko ululał”.

Odrzekła: „Łżesz, jak najęty,
Po prostu jesteś urżnięty.”

„Ja – mówię – nic nie skłamałem;
Doprawdy, pałę zalałem”.

„Kłamstwo – powiada – co krok!
Jesteś urżnięty w sztok”.

„Oszczerstwo! – oświadczam z gestem:
Pijany jak bela jestem”.

„Baranek – krzyczy – bez winy!
A kurzy mu się z czupryny”.

Wyję: „Niech pani przestanie!
Ja jestem w nietrzeźwym stanie”.

„Łżesz – mówi znów –jak najęty!
Tryknięty jesteś, tryknięty!”

„Gadaj – powiada – do ściany,
Wiem dobrze: jesteś zalany!”

„Jędzo – szepnąłem – przestaniesz?
Ja – zryty jestem! Ty kłamiesz!”
– – – – – – – – – – – – – – – – – –
Godzinę trwała ta sprzeczka,
Aż poszła na wódkę żoneczka.

A ja, by się nie dać ogłupić,
Także poszedłem się upić.

Tuwim dla dorosłych

Pijackie tango - Julian Tuwim


Carlos Gardel - Esta noche me emborracho
Chór Dana - Pijackie tango

Julian Tuwim


Piłem, kto mówi, że nie piłem
Butelkę wytrąbiłem
A przedtem dwie butelki
Czuję, kto mówi, że nie czuję
Łeb szumi i paruje
Świat toczy się jak bąk

Whisky! Kto mówi, że nie whisky
l cóż, pijackie pyski, co teraz będziem pić
Rum będziemy pić szklankami, rum
Na jeszcze większy wir, na jeszcze większy szum
Rum będziemy pić, piekielny rum
Aż przyjdzie świt i sen, śmiertelny kum

Koniak, a może by tak koniak
Bijący młotek w skroniach, pachnący, ciemno-złoty
Złoty, i cóż mi, że on złoty
Gdy kipi krew z tęsknoty, a złota w ziemi  dość

Wino, tem winem rzeki płyną
Niech dzieci piją wino, od wina tylko spleen
Gin będziemy pić, morderczy gin
Niech spali trzewia nam, niech płonie czarci syn
Gin będziemy pić szklankami gin
Znam łotra, dobrze znam, od samych chrzcin

Jutro znów będzie źle i smutno
Znów zmierzchem w dal okrutną
Tęskniące spojrzą oczy
W dali znów zorza się zapali
A wtedy znów się zalej i pij przez całą noc
Whisky, kto mówi, że nie whisky
Znam bestię od kołyski, lecz niezły jest i rum

Rum niech szumi w głowie wielki rum
A potem ostry gin na jeszcze większy szum
Gin, będziemy pili z rumem gin
A potem whisky znów i klinem klin

Marysia - Julian Tuwim


Chór Dana - Marysia

Julian Tuwim


Z tą Marysią to pociecha
Zawsze do mnie się uśmiecha
Zawsze mignie oczkiem
Zawsze kręci boczkiem
Że aż jej

Tylko bida, proszęż pana
Że jest niezdecydowana
Niby bardzo chętna
A nie konsekwentna
W chęci swej

Więc może zdecydujesz się, Marysiu
I wreszcie pocałujesz mnie, Marysiu
Najmilsza moja luba, najśliczniejsza
Raz mi dziuba daj
Bo jak to mówią próba fraj
Marysiu

Jeśli zgodzi się Marysia
Można zacząć choćby dzisiaj
A co będzie z tego
To już co innego
Nie wiem nic

Jedno wiem, że trzeba zacząć
Jeśli dać rezultat ma coś
Bez początku powiem
To faktycznie, powiem
Nie ma nic
Więc może zdecydujesz się

Obrazy: Harrison Fisher

Romans hiszpanski - Julian Tuwim


Carlos Gardel - Caminito
Chór Dana - Romans hiszpański

Julian Tuwim

Ciemne oczy, lecz noc jest ciemniejsza
A jeszcze ciemniejsze jest wino i krew
I gorętszy od krwi jest mój śpiew
I od wina pieśń moja szaleńcza

W taką noc albo upić się winem i śpiewać
I pieśnią pod gwiazdy się wznieść
Albo snuć na twych ustach tę pieśń
Pocałunkiem dla siebie ją weź

Ciemne wino do dna
Ciemna noc za dnia
Może wypić zdążę
Bo noc długo trwa

Ale słodycz twych ust
Próżno będę pił
Bo nie starczy nocy
Choćbym wiecznie żył

Ciemnych oczu twych szukam daremnie
Bo w nocy ciemniejszej zginęły mi gdzieś
Ginie w dali bez echa ta pieśń
Tylko wino i noc szumią we mnie

Wiatr te słowa powtarza daleko
I cienie, jak widma, rozwiewa wśród drzew
I nie dojdzie cię nigdy ten śpiew
W którym wino się burzy, jak krew

Obrazy: Jesus Helguera

Książę - Julian Tuwim

Harrison Fisher

Hanka Ordonówna - Książę

W gwarnym dancingu w kącie siadł
Walc, smukły książę, z dawnych lat
Nikt pana nie zna, książę mój
Twój frak ma staromodny krój
Lecz głos twój zawsze czule brzmi
Tyle w nim wspomnień z dawnych dni
Zatańcz więc, o mon prince
Spójrz, spłynęła łza spod rzęs

Ach wzruszyło mnie to spotkanie
Skąd pan tutaj, książę panie
Walc tak dawno znikł, walca nie zna nikt
Czy mi wolno prosić…?

Mon prince, pan tańczy śmiesznie
Pan skacze tak pociesznie
Lecz mogłabym tak wiecznie
W twoich ramionach wirować
Ach, tańcz

Skąd ja księcia znam
Jak to z……?
Przemiły gość
Był tu pański wnuk, shimmy americana
Lecz wie pan, mamy go dość

Był charleston, prawnuk
Potem zaglądał też black bottom
Lecz czekam wciąż z tęsknotą
Aż wróci książę, najdroższy mój walc

Jak lekko płyną te dźwięki sprzed lat
Pan wspomina…?, ależ tak
Gdy do tańca wam grał, Johann Strauss
Miły książę, witaj ...?

Ach dawniej, pamiętasz, gdyś wino pił
I młody, młody był
I puszczał się potem w zawrotny tan
?

W Grinzingu, pamiętasz bei Heuriger Wien
Gdyś myślą rozkosznie rozpływał się hen
Dziś szepce wspomnieniom zastygłym w śnie
Adieu, adieu, adieu

Może dziś - Julian Tuwim

Chór Dana - Może dziś
Carlos Gardel - Bandoneón Arrabalero

Julian Tuwim


Po co tyle lat mnie zwodzisz
Po co na te schadzki chodzisz
Po co wzdychasz, gdy się żalę
Jeśli wcale nie kochasz mnie

Smutku coraz więcej we mnie
Czekam tyle lat daremnie
Lecz cierpliwie, potajemnie
Ciągle śnię i łudzę się

Może dziś
Powiesz nareszcie o przebudzonej miłości
Może dziś
Co dzień otwiera niebo radości ta myśl...

Wczoraj rzekłaś szeptem "może"
"Może" nic mi nie pomoże
Słyszę tyle lat to słowo
Lecz na nowo wciąż łudzi mnie

Czekam na twe przyjście z trwogą
Czekam na rozmowy z tobą
Wiem, że słowa nie pomogą
Ale śnię i wierzyć chcę...

Mam chłopczyka na Kopernika - Julian Tuwim

Rena Rolska
Mam chłopczyka na Kopernika

Julian Tuwim


W Maximach i Mascotach
Co noc się pije
W jedwabiach i klejnotach
Jak księżna żyję

W dancingach jam królową
Wśród różnych śmieci
Na jedno moje słowo
Stu bubków leci

Szaleją za mną chłopy
Amantów mam na kopy
Klękają, liżą stopy
Co mi tam, ten błyszczący kram

Mam chłopczyka
Na Kopernika
O życiu moim wszystko wie
Lecz kocha mnie

Mam chłopczyka
Na Kopernika
Słów powiernika,
Marzenie me

Ja życie zań oddałabym
Tak dobrze mi z chłopakiem mym
Ma wdzięk uroczy, smutne oczy
Czasem pełne srebrnych łez

Mam chłopczyka
Na Kopernika
Tam szczęście me ukryte
W sny spowite mam

Z bubkami przy zabawie
Fachowa jestem
Uśmiecham się łaskawie
Z szampańskim gestem

Całują usta moje
Mam je na sprzedaż
Lecz na nic chęci twoje
Gdy floty nie dasz

Gdy wino mnie zamroczy
Przymykam wtedy oczy
W szalony tan się rzucę
Jak przez sen cicho nucę tak

Mam chłopczyka na Kopernika
I dziwna rzecz, że kocha mnie
Choć wszystko wie

Mówi miękko
"Moja wiosenko"
I czule ręką
Tak głaszcze mnie

Pokoik malusieńki ma
I tam gadamy, on i ja
O filmie nowym, o tym, owym
Lub na skrzypcach dla mnie gra

Mam chłopczyka
Na Kopernika
Tam szczęście me ukryte
W sny spowite mam

Ten gruby samochodziarz
Mnie wczoraj rzucił
Ja na to gwiżdżę
Co tam
Kto by się smucił

Mnie żadna losu krzywda
Nie może dopiec
Byle mnie kochał tylko
Mój złoty chłopiec

Gdy pasja mnie ogarnie
Choćbym zginęła marnie
Tę całą psiarnię rzucę
Wrócę doń, ucałuję dłoń

Mam chłopczyka na Kopernika
I przed nim tam rozpłaczę się
Za grzechy swe

W pokoiku
Przy mym Tadziku
Przy mym chłopczyku
Urządzę się

Więc ciągle marzę o tym dniu
Że kiedyś przyjdę, powiem mu
Ach, przytul, chłopcze miły, z całej siły
Już zostanę tu

Mam chłopczyka
Na Kopernika
I tylko tym właściwie żywię serce me

Ja śpiewam piosenki - Julian Tuwim


Hanka Ordonówna, Barbara Muszyńska
Ja śpiewam piosenki

Julian Tuwim


Mój miły, nie bądź tak srogi
Bo serce mdleje mi z trwogi
Czemu się, miły, smucisz
Ach, ucisz serce swe, ucisz.
Noc patrzy na nas gwiazdami
Jesteśmy, miły mój, sami.
Pachną bzy coraz słodziej
Niech nas pogodzi ta noc

Ja śpiewam piosenki
Brzmią czułe dźwięki
Ludziom na pocieszenie
Słuchają w radości możni i prości
W sercach swych czując drżenie.
A jeśli któremu, któż to wie czemu
Łza czasem błyśnie w oku
To dla tej czystej łzy jednej
Przebacz mi biednej
Przebacz największy grzech

Gdy kiedyś u nieba progu
Skruszona stanę przy Bogu
Nawet i Stwórca w niebie
Nie spojrzy groźniej od ciebie
Ja Bogu powiem: mój Boże
Przychodzę tutaj w pokorze
Prośbę o łaskę wnoszę
Spójrz tylko, proszę i sądź

Śpiewałam piosenki
Brzmiały ich dźwięki
Ludziom na pocieszenie...

Głos z daleka - Julian Tuwim


Tadeusz Faliszewski
Głos z daleka

Julian Tuwim


Bywają takie noce
Gdy miliard gwiazd migoce
I cisza jest bezbrzeżna
I wielka pustka śnieżna

I nagle gdzieś powietrze
Bolesny krzyk rozedrze
I ten, co kochać umie
Zrozumie taki głos

Głos z daleka
Głos człowieka
Głos cierpienia
Czy go w ciszy ktoś usłyszy
Śród milczenia

To tęsknoty jakiś smutny głos
To się serce skarży na swój los
To płacz z daleka
Płacz człowieka, serca płacz

Dziś taka noc jest we mnie
Wzywałem cię daremnie
I pustka jest dokoła
I więcej już nie wołam

Więc nie myśl, że w ciemności
Krzyk rozległ się miłości
Nie, to był głos rozpaczy

Ty wiesz, co znaczy to...

Przebrzmiała pieśń - Julian Tuwim


Chór Dana
Przebrzmiała pieśń

Julian Tuwim

Noc akacjami biała
Cała w brylantach ros
Pieśnią miłosną płynął twój głos
Miłość w niej była i cały mój los
A na klawisze padał deszcz
Deszcz łez serdecznych
I palców twych dreszcz
Wyczarowywał sny
Moje sny, twoje sny

Przebrzmiała pieśń i już daleko
Umiera gdzieś bolesne echo
Po deszczu łez tak w sercu lekko
Wspomnieniem wskrzesz umarłą pieśń

Noc akacjami wieje
Znowu w brylantach ros
Gwiazdy nade mną, każda jak cios
Blaskiem uderza w samotny mój los
W wieko pianina trzasnął ktoś
Potem po domu, jak obcy, jak gość
I nucę sam przez łzy
Gdzie te sny, gdzie te sny...

Niebieskie oczy - Julian Tuwim

Rolf Armstrong

Zenon Jaruga
Niebieskie oczy

Julian Tuwim


Nadeszła wiosna, wonna, radosna
Nadzieją życia upaja się świat
I tylko w górach śnieg biały został
To są wspomnienia minionych lat

I to co w życiu kiedyś kochałem
Teraz po nocach wciąż mi się śni
Bo tylko jedno co mi zostało
To są wspomnienia minionych dni

Niebieskie oczy twe
Gdziekolwiek spojrzę, wszędzie widzę je
Niebieskie oczy, pełne szczęścia, pełne łez

Niebieskie oczy twe, kochane oczy twe
Stęsknione i rozmarzone
W dal zapatrzone, niebieskie oczy twe...

Nasza jest noc - Julian Tuwim

Mieczysław Fogg, Chór Dana
Nasza jest noc

Julian Tuwim

Innym dał los pieniędzy trzos
Bogactwa i klejnoty
Nam nie dał nic, nie mamy nic
Prócz serca i tęsknoty
Lecz my bez skarg płomieniem warg
Stopimy świat na złoto
Gdy się pieszczotą ramiona splotą
To jest największy skarb

Nasza jest noc i oprócz niej nie mamy nic
Prócz tej nocy ciemnej
Śród bzów, szeptów, marzeń i mgły wiosennej
Niech szał w naszych sercach obudzi moc

Nasza jest noc i oprócz niej nie mamy nic
Więcej nam nie trzeba
Ni skarbów ziemi, ni cudów nieba
Bo po to Bóg stworzył świat
Żeby nam dać tę noc..

Obraz: John LaGatta

Pokoik na Hożej - Julian Tuwim


Zofia Terne, Mira Zimińska - Pokoik na Hożej

Julian Tuwim


Brylantowe i mroźne
Błyszczą gwiazdy w przestworze
Z wieczną gwiezdną chorągwią
Noc sprawuje swą straż
A ty biedna dziewczyno
W pokoiku na Hożej
Siedzisz sama przy oknie i łkasz

A przyczyna wiadoma
Jakiś chłopak bezecny
Najpierw miał, potem rzucił
Przedtem kochał, dziś nie
A ty dalej go kochasz
No przypuśćmy, powiedzmy
I codziennie go widzisz we śnie.

Ale czem jest pokoik na Hożej
I twój smutek i chłopiec i ty
Miliard światów wiruje w przestworze
Mleczne Drogi, mgławice i mgły

Potem ziemia jest, lądy i morza
A na ziemi, wśród krajów i miast
Skrawek drobny, Warszawa i Hoża
Cóż to znaczy wśród planet i gwiazd

Ty codziennie na Hożej
A ja często na Polnej
Siedzę sama przy oknie
I wpatruję się w noc
I podobno jest trzecia
Która mieszka na Solnej
Czwarta, piąta tysiączna - ach moc

W każdym mieście, w Paryżu
W Jokohamie, w Berlinie
Nawet w Tokio, w Kaliszu
W Kopenhadze, czy wiesz
Pęka serce z miłości
Jakiejś biednej dziewczynie
Więc na Hożej tak musi być też

Przeogromne jest niebo i morze
Świat bez miary i kresu gdzieś gna
A maleńki jest pokój na Hożej
Jeszcze mniejsze jest serce i łza

Lecz Ty jeden rozumiesz, o Boże
W wielkim blasku gwiaździstych Twych szat
Że ważniejsze jest serce na Hożej
Niż te gwiazdy, mgławice i świat

Rzuciłbym to wszystko - Julian Tuwim

Gleb Goloubetski
Julian Tuwim
Rzuciłbym to wszystko

Rzuciłbym to wszystko, rzuciłbym od razu,
Osiadłbym jesienią w Kutnie lub Sieradzu.

W Kutnie lub Sieradzu, Rawie lub Łęczycy,
W parterowym domku, przy cichej ulicy.

Byłoby tam ciepło, ciasno, ale miło,
Dużo by się spało, często by się piło.

Tam koguty rankiem na opłotkach pieją,
Tam sąsiedzi dobrzy tyją i głupieją.

Poszedłbym do karczmy, usiadłbym w kąciku,
Po tym, co nie wróci, popłakał po cichu.

Pogadałbym z Tobą przy ampułce wina:
„No i cóż, kochana? Cóż, moja jedyna?

Żal ci zabaw, gwaru, tęskno do stolicy?
Nudzisz się tu pewno w Kutnie lub Łęczycy?”

Nic byś nie odrzekła, nic, moja kochana,
Słuchałabyś wichru w kominie do rana…

I dumała długo w lęku i tęsknicy:
- Czego on tu szuka w Kutnie lub Łęczycy?

Bukiety wiejskie... - Julian Tuwim

Julian Tuwim - Kwiaty polskie
Rozdział pierwszy (fragment)

Bukiety wiejskie, jak wiadomo,
Wiązane były wzwyż i stromo.
W barwach podobne do ołtarza,
Kształt serca miały lub wachlarza
Albo palety. Z niej to, kwietnej,
Kolory brał bohomaz świetny,
Rafael Rawy i Studzianny,
Kiedy ku czci Najświętszej Panny
Malował uczuć swoich kwiaty
W tonacji bladej, choć pstrokatej.
Ja nie o wiechciach z byle chwastu,
Stawianych na werandzie na stół,
Nie o wiązankach z kwiatów polnych,
Może i wdzięcznych, lecz dowolnych,
Nie o "naręczach", specjalności
Wiochen i starszych dam rozwianych,
Noszących je dla wykazania
Polskości swej lub niewinności;
Ja o bukietach z kunsztem, ładem,
Z przewodnią myślą i układem,
O zaściankowych, niestołecznych,
Lecz ogrodniczych, lecz dorzecznych,
Z kwiatów ścinanych nożycami,
Ściąganych pasemkami łyka
Przez popękane, czarnoziemne,
Zgrubiałe ręce ogrodnika.
Spójrz, jak przejmuje i przetyka
Łodygi ich między palcami,
Jak coraz nową barwą plami,
Przeplata, więzi i zamyka,
Znów kładzie, przewiązuje, ściąga,
Palcami jak na drutach robi -
I rośnie wizja półokrągła,
On wzmacnia ją, przystraja, zdobi,
Śledzi spod gęstych brwi oczyma,
Jak pełznie w górę klombik pnący,
A taśmę łyka w zębach trzyma,
Milczek surowy - bo tworzący.

Patrz: znowu wybrał - odgryzł - wstawił,
Na przejmy chwycił i przewinął,
Łyczaną ścieśnił pępowiną
I świeżym rzutem pojaskrawił,
Tu tknął, tu trzepnął, tutaj prztyknął,
A bukiet zaraz się odezwał:
Rezedą szepnął, różą krzyknął,
Westchnął, pokiwał się i przestał.
Więc on palcami po bukiecie
Przejechał się jak po szpinecie,
Falistym musnął go pasażem
I wtem - do góry go nogami,
Łodygi chlasnął nożycami,
Że aż omdlały pod żelazem,
Aż dreszczem poszło przez ogrody,
Aż pobladł w grządkach lud pstrokaty...
Więc mistrz nabiera do ust wody
I opryskując cuci kwiaty.

Jakiż to bukiet? Zaraz służę
Opisem ścisłym. Najpierw róże.💗



Nie karminowe, kosmetyczne,
Róże królowe poetyczne,
Pragnące, pachnąc, uszczęśliwić,
Z łodygą jak balowa kibić:
Metr wysokości, płatki rżnięte
W krwawym koralu, zawinięte;
Róże Hiszpanki feudalne,
Nieopisanie seksualne,
Przy których by sam rubin pobladł,
Z jakimi na bajeczny obiad
Przychodził bogacz pełnokrwisty,
Lawendą woniejący ogier,
Do giętkiej i wysokonogiej
Panny Anieli - smutnej, czystej,
Szarojedwabnej, no i z tymi
Wargami z lekka mięsistymi,
Którymi, po koniaku ciemnym
I mocnej kawie na wanilii,
Chwytała róży płomień silny
I warg Alfreda smak korzenny.
Piękna Aniela, utrzymanka,
Tańczyła na stołecznej scenie.
Przychodził do niej ("po natchnienie")
Ktoś inny jeszcze prócz amanta:
Marny wierszopis, neurastenik,
Z dziurami w płucach i w kieszeni.
Jest właśnie teraz: zły, pijany
I patrzy w róże wzrokiem szklanym;
Patrzy nie widząc; pije koniak
I młotem żar mu wali w skroniach,
I wie - bez róż - że ją zabije,
Czy dziś, czy jutro, czy za tydzień,
Choć nie wie nic i róż nie widzi,
I ciągle tamten koniak pije.
A róże nie zauważone
Jak rany jątrzą się czerwone,
Osypujące pierś kochanki,
Pięknej Anieli-utrzymanki.
I oto krwi morderczej kurzem
Już dymią gorejące róże...
Jak dziś, jak jutro, jak za tydzień,
Żegna się i do "Adrii" idzie.
Ja też tam siedzę z moją żoną,
Bardzo daleko zapatrzoną;
I patrzy na nas krwisty, brwisty,
Pijący przy stoliku whisky,
I puszcza z gęby kłęby dymne,
A w kłębach widać czerwonawe
Płatki odblasków, prawie krwawe,
I huczy noc pijackim hymnem...
Więc to nie takie róże. Inne.

W bukiecie wiejskim, jak wiadomo,
Róże są skromne, bo po-domu;
Nie tkwią w kryształach na wystawie
Za lśniącą taflą szkła w Warszawie,
Nie sterczą swą łodygą długą,
Jakby połknęły jedna drugą;
Bez aspiracji do salonu,
Bez wywodzenia się z Saronu,
Bez dąsów, pąsów i purpury,
Nie zadzierają głów do góry;
Jak porzucone narzeczone,
Trzymają główki opuszczone,
A oczy wznoszą - i tak trwają,
I spoglądając - przepraszają.
Owe z cieplarni emigrantki,
Sztamowych biedne familiantki,
Nie są wyniosłe ni zawistne,
Lecz dobroduszne, drobnolistne,
Gęste i niskie, krasne, kraśne,
Zawsze z żółtawym proszkiem w środku,
Dobre przy bluzkach u podlotków
Lub w szklance. Takie róże właśnie...

Grande Valse Brillante - Julian Tuwim

Fragment "Kwiatów polskich" Juliana Tuwima, który tak wspaniale wyśpiewała Ewa Demarczyk do muzyki Zygmunta Koniecznego. Piosenka, która towarzyszy mi od półwiecza, w jedynym i niepowtarzalnym wykonaniu, z którym jak dotąd już nikt, moim zdaniem, nie potrafił się zmierzyć. Niedawno upłynęła 120 rocznica urodzin Poety, więc postanowiłam wybrać z tej okazji właśnie "Grand Valse Brillant". Chapeau bas!


Ewa Demarczyk - Grande Valse Brillante

Julian Tuwim

Ja — wódkę za wódką w bufecie...
Oczami po sali drewnianej —
I serce mi wali.
Pijany.
(Czy pamiętasz?)
orkiestra
powoli
opada
przycicha
powiada,
że zaraz
(Czy pamiętasz, jak z tobą...?)
już znalazł
mój wzrok twoje oczy,
już idę —
po drodze zamroczy —
już zaraz
za chwilę…
(Czy pamiętasz, jak z tobą tańczyłem…?)
podchodzę
na palcach
i naraz
nad głową
grzmotnęło
do walca
o porywam — na życie i śmierć — do tańca
Grande Valse Brillante



Czy pamiętasz, jak z tobą tańczyłem walca,
Panno, madonno, legendo tych lat?
Czy pamiętasz, jak ruszył świat do tańca,
Świat, co w ramiona mi wpadł?
Wylękniony bluźnierca,
Dotulałem do serca
W utajeniu kwitnące, te dwie,
Unoszone gorąco,
Unisono dyszące,
Jak ty cała, w domysłach i mgle.
I tych dwoje nad dwiema,
Co też są, lecz ich nie ma,
Bo rzęsami zakryte i w dół,
Jakby tam właśnie były
I błękitem pieściły,
Jedno tę, drugie tę, pół na pół.
Rośnie grom i strun, i trąb,
Rośnie krąg i zachwyt rąk,
Coraz więcej kibici
Chciwie ramię ochwyci,
Świętokradczo napełza
Drżąca ręka na pąk
drżący,
Huczą słońca grzmiących trąb,
Kołujący rośnie krąg,
Pędzi zawrót
kolisty
Po elipsie
falistej,
Jednomętnym rozpływem wiruje jak bąk.

Gdy przez sufit przetaczam –
Nosem gwiazdy zahaczam,
Gdy po ziemi młynkuję,
To udaję siłacza.
Wątłe mięśnie naprężam,
Pierś cherlawą wytężam,
Będziesz miała atletę
I huzara za męża.

Wniebowziętym bełkotem
O zabawie coś plotę,
Będziesz miała za męża
Skończonego idiotę,
Słuchasz, chłodna i obca,
Cudo-chłopca, co hopsa,
Żebyś miała z męża
Wytwornego światowca.

A tu noga ugrzęzła,
Drzazga w dziurze uwięzła,
Bo ma dziurę w podeszwie
Twój pretendent na męża.
Ale szarpnę się, wyrwę –
I już wolny, odeszło,
I walcuję, szurając
Odwiniętą podeszwą.

Z jakąś gracją diabelską,
Czardaszowo-węgierską,
Czarcie kręgi zataczam
Tą przeklętą podeszwą,
Trzęsę tyłkiem łatanym5
I na pysku mam łatę,
Sześć kopiejek w kieszeni
I nic więcej poza tem.

Nasz codzienny psalm - Magda Czapińska


Dorota Osińska
Nasz codzienny psalm


Magda Czapińska

Nie narzekaj na świat
To nie pomoże mu i tak
Na spacer zabierz psa
Uśmiechnij się jak ja
Do chwili, która mija już

Nie przeklinaj na los
A jeżeli musisz – ścisz głos
Tam, w górze dobry Bóg
Już zrobił to co mógł
I ma pretensji wiecznych dość

Jasne okno dnia świat otwiera znów
Wyjdźmy z mrocznych bram, niedośnionych snów
Życie toczy się, skrzypi ziemska oś
Trawa rośnie, bo nigdy nie ma dość

Każdy oddech mój, serca skurcz i rytm
To codzienny psalm, niemilknący hymn
Jasne okno dnia, znów otwiera świat
Jasne okno dnia

Więc nie żałuj aż tak
Straconych szans, zgubionych lat
I kiedy słońce świeci
To wyjdźże mu naprzeciw
Złotą rybkę szczęścia łap

Jasne okno dnia świat otwiera znów
Wyjdźmy z mrocznych bram, niedośnionych snów
Życie toczy się, skrzypi ziemska oś
Wolno płynie czas, bo ma czasu dość

Każdy oddech mój, serca skurcz i rytm
To codzienny psalm, niemilknący hymn
Słońce wzeszło znów, bo ma jasny plan
Jeszcze jeden dzień darowano nam

Komuś bije dzwon, ktoś się rodzi gdzieś
Żyję, żeby żyć, żeby życie znieść
Żeby poznać smak szczęścia, klęsk i łez
I nie pytać wciąż jaki to ma sens

Każdy oddech mój, serca skurcz i rytm
To codzienny psalm, niemilknący hymn
Niech nie kraczą nam, że się kończy świat
Kiedy chce się żyć, i to jeszcze jak...

Obrazy: Andrei Belichenko

Na dłoni - Magda Czapińska


Anna Maria Jopek
Na dłoni

Magda Czapińska

Tak łatwo z rąk wymyka się.
Ucieka wciąż, znika we mgle.
A ty je chcesz na własność mieć.
Chcesz zamknąć na klucz.
Przed światem schować.
Skryć jak skarb, swój prywatny skarb.
Niemożliwe.

Bo szczęście to przelotny gość.
Szczęście to piórko na dłoni,
co zjawia się, gdy samo chce
i gdy się za nim nie goni.

Tym więcej chcesz im więcej masz.
Wymyślasz proch, chcesz sięgnąć gwiazd.
Lecz to nie to, nie to nie tak.
I ciągle czegoś nam brak do szczęścia,
wciąż nam brak, tak zachłannie brak.
Otwórz oczy.

Szczęście to ta chwila co trwa,
niepewna swojej urody.
To zieleń drzew, to dzieci śmiech.
Słońca zachody i wschody.

Więc nie patrz w dal,
bo szczęście jest tuż obok nas.
W zwyczajnym dniu, w zapachu domu,
wśród chmur, w ciszy traw.
Jest blisko nas, blisko tak, blisko tak!

Bo szczęście to przelotny gość,
przebłysk słonecznej pogody.
I dużo wie, kto pojął, że
szczęście to garść pełna wody.

Szczęście to ta chwila co trwa,
szczęście to piórko na dłoni,
co zjawia się, gdy samo chce
i gdy się za nim nie goni...

Ale jestem - Magda Czapińska

Anna Maria Jopek - Ale jestem

Magda Czapińska

Oczy otwieram, staje się świat
Nade mną niebo, przede mną sad
Jabłek zielonych zapach i smak
I wszystko proste tak

Trzeba żyć naprawdę
Żeby oszukać czas
Trzeba żyć najpiękniej
Żyje się tylko raz

Trzeba żyć w zachwycie
Marzyć, kochać i śnić
Trzeba czas oszukać
Żeby naprawdę żyć

Jestem piasku ziarenkiem w klepsydrze
Zabłąkaną łódeczką wśród raf
Kroplą deszczu
Trzciną myślącą wśród traw
Ale jestem

Jestem iskrą i wiatru powiewem
Smugą światła, co biegnie do gwiazd
Jestem chwilą, która prześcignąć chce czas
Ale jestem

Ucha nadstawiam, słucham jak gra,
Muzyka we mnie, w muzyce ja
Nim wielka cisza pochłonie mnie
Pragnę wyśpiewać, wyśpiewać, że

Trzeba żyć naprawdę
Żeby oszukać pędzący czas
Pięknie żyć w zachwycie
Życie zdarza się raz

Życie jest drogą, życie jest snem
A co będzie potem
Nie wiem, i wiem
O nic nie pytaj, dowiesz się gdy
Skończy się droga, życie i sny

Święty spokój - Magda Czapińska

Marta Orlowska
Maryla Rodowicz
Święty spokój

Magda Czapińska


Kiedy będę mieć forsy jak lodu
Kiedy poznam rozkosze zamęścia
Czy przybędzie mi trochę rozumu
Trochę szczęścia...

Gdy się wdrapię na szczyt tego świata
Poznam jego i czary i mary
Czy przybędzie mi trochę nadziei
Trochę wiary...

A tymczasem leżę pod gruszą
Na dowolnie wybranym boku
I mam to, co na świecie najświętsze
Święty spokój...

A tymczasem leżę pod gruszą
A świat obok płynie leniwie
I niczego więcej nie pragnę
Wręcz przeciwnie...

Gdy zasłużę na zbrodnię i karę
Kiedy wygram, co jest do wygrania
Czy się będą mi starzy znajomi
Jeszcze kłaniać...

Gdy wybiorę się w podróż do nieba
Gdy mnie złożą w ostatnie pudełko
Gdy przypomni się kamyk zielony
Stare szkiełko...

Z sufitu - Magda Czapińska

Maryla Rodowicz
Z sufitu

Magda Czapińska

Jest takie miejsce na suficie,
Gdzie czasem widać rzeczy sedno.
Wystarczy długo się wpatrywać,
Wtedy, gdy jest ci wszystko jedno...
Gdy coraz mniej rozumiesz z tego,
Co w życiu nam się zdarza.
A dni i noce czas wydziera,
Jak kartki z kalendarza.

Co z tą nadzieją, czemu wciąż
Jak zimne ognie gaśnie?
Czemu tak smutno wokół mnie,
Choć się spełniają baśnie?
Co, co z tą nadzieją?

Bóg coraz bardziej roztargniony,
Pewnie za dużo ma na głowie,
A gdy na wysokościach zamęt,
Czy spać spokojnie może człowiek?
Gdy ciemno, budzą się demony,
Bezczelnie włażą wszędzie,
A że się mnożą bez umiaru,
To jeszcze ciemniej będzie.

Co z tym rozumem, czemu śpi,
Gdy tak potrzebny właśnie?
Czemu tak głupio wokół mnie,
Gdy się spełniają baśnie?
Co, co z tym rozumem,
Co z rozumem?

Mój anioł stróż się właśnie zdrzemnął.
Ma przerwę w pracy aż do świtu.
By jakoś przetrwać noc bezsenną,
Czytam "Nieznośną lekkość bytu".
Nade mną niebo wciąż gwiaździste,
A we mnie mgła zwątpienia.
Gapię się w sufit, choć wiem dobrze,
To nie najlepszy punkt widzenia.

Co z tą nadzieją, czemu wciąż
Jak zimne ognie gaśnie?
Czemu tak głupio wokół mnie,
Choć się spełniają baśnie?
Co, co z tą nadzieją?...

Obrazy: Marta Orlowska

We dwoje - Agnieszka Osiecka


Magda Umer, Seweryn Krajewski
We dwoje

Agnieszka Osiecka


Zatrzymaj się, chmuro, nad nami,
Zatrzymaj się, Boże oko,
W twoich gotykach jest dal za dalami,
A u mnie w duszy - wysoko...

Zatrzymaj się, chmuro, gdy możesz,
I schowaj nas w ciepłym zmroku,
W twoich dolinach jest pięknie i dobrze,
A u mnie w duszy - niepokój...

W pokoju, za szafą, przy matce - we dwoje.

Nad wodą - przygodą, na kładce - we dwoje.
Przez bary - koszmary, ulice,
bez żadnych pieniędzy na styczeń...
W czekaniu na gwiazdę, na sygnał, na znak,
we dwoje, we dwoje - bo jak?

Zatrzymaj się, chmuro, nad nami,
Zatrzymaj się, Boże serce.
Teraz, gdy mamy już, to co już mamy.
Czy wolno jeszcze chcieć więcej?!

W salonie rzeźbionym stylowo - we dwoje.
W rozmowie z angielską królową - we dwoje.
W podróży przez porty i dale,
i w tangu, przez rauty i bale...
W godzinie, gdy zegar powtarza tak...tak...
We dwoje, we dwoje - bo jak?

Zatrzymaj się, chmuro, nad nami,
Zatrzymaj się, Boża łąko,
Otul niebiesko - białymi trawami
Wyschnięte maki i kąkol...

W siwiźnie koloru popiołu - we dwoje.
W samotnym siadaniu do stołu - we dwoje.
W podróży przez grypy i zdrady,
Przez burze i deszcze i grady,
W nadziei, że warto, że jednak, że tak,
We dwoje, we dwoje, we dwoje...
Bo jak?

Obrazy: Ron Hicks